„Oto ja i dzieci, które mi dał Pan, jesteśmy znakami i przepowiedniami w Izraelu od Pana Zastępów, który mieszka na górze Syjon” (Iz 8.19).
W realizację Bożych planów zawsze zaangażowany jest człowiek. Wszystko, o czym mówi Biblia, ma związek z człowiekiem i dla człowieka.
Sztandarową postacią na duchowej mapie Izraela jest postać Abrahama, protoplasty narodu. Kiedy z powodu nadchodzących lat głodu zagraża unicestwienie, Bóg powołuje Józefa. Ciekawe jest, że nie rezygnuje z doświadczenia ziemi klęską suszy, ale przeprowadza Józefa przez cały proces ratowania Izraela. Aby uwolnić naród z niewoli, powołuje Mojżesza. Aby wychować i nauczać, powołuje proroków. Bóg chce mieć człowieka jako znak i przepowiednię.
Bardzo lubimy oczekiwać w środowisku zielonoświątkowym znaków i cudów. Chcemy być ich konsumentami, ale czy jesteśmy gotowi wypełnić to stare poselstwo przekazane przez proroka Izajasza, być znakami i przepowiedniami dla współczesnych? Być ludźmi, którzy jak pomniki będą znakami przeszłości, doświadczeń, oddania, poświęcenia. Którzy będą wzorem dla naszej teraźniejszości i przyszłości? Bohaterowie doświadczonej wiary, nie tylko entuzjaści i konsumenci, ale też dawcy. Zatrzymajmy się przez chwilę przy wspomnianych bohaterach, by czegoś się nauczyć.
Abraham.
Bóg powołał Abrahama i powiedział: „wstań i idź do ziemi, którą ci pokażę”. Mając siedemdziesiąt pięć lat, wyrusza w poszukiwaniu kraju, o którym nawet nie wie, że istnieje. Kiedy doczeka upragnionego syna, doświadczy niebywałej próby. Pomimo tego wytrwa w wierze i stanie się wzorem, znakiem dla nas. Na końcu usłyszy: „wiem, że mogę ci zaufać”. Bóg ukształtował znak.
Józef.
Józef ma stać się znakiem ocalenia dla swojej rodziny i narodu oraz przepowiednią o żywym Bogu dla Faraona. Takim jak jest, nie nadaje się do zrealizowania tego zadania. Bóg powołał go, gdy był chłopcem, zepsutym przez swojego ojca. Bóg przyszedł do tego rozpieszczonego chłopaka w śnie i powiedział mu, że użyje go. Musi przejść szkołę ognia, odrzucenia, poniewierki. Prawie że umiera zapomniany w egipskim więzieniu. Może diabeł przychodził i mówił: „Bóg nigdy do ciebie nie przemówił, gdyby przemówił, nie byłoby cię tutaj”. Bóg miał w nim swój znak. Następnego dnia Józef jeździ rydwanem Faraona.
Czy wiesz, że to chce zrobić z tobą, użyć cię jako znaku?
Mojżesz.
Mojżesz, kiedy uświadamia sobie, kim jest, z jakiego narodu pochodzi, poczuł się mocny i próbował uwolnić lud swoimi własnymi siłami. Bóg go upokorzył. Czterdzieści lat później, w ziemi Midianitów, Bóg powołał go, by był znakiem dla całego Egiptu.
„Usłyszałem krzyk mojego ludu i posyłam cię, abyś go uwolnił”.
Czy było rzeczą niemożliwą dla Boga, przenieść cały naród w sposób niezwykły w bezpieczne miejsce? Tak, ale Jego plan wymaga człowieka. Mojżesz próbuje uwolnić się od zadania: „Nie potrafię mówić”, ale Bóg powiada: „jesteś gotowy, będziesz moim znakiem i przepowiednią, musisz stać się przesłaniem”.
Wszyscy ci mężowie byli dla znaków i cudów w Izraelu. Byli wśród ludzi, jako żywy dowód realnej obecności Boga. Ci ludzie nie tylko mówili o Bogu, oni demonstrowali Jego obecność i moc. Pozwolili, by przez ich ogród powiał wiatr Bożego Ducha i rozeszła się woń Bożej obecności.
„Powstań, wietrze z północy, i zerwij się, wietrze z południa, przewiej mój ogród, niech się rozpłynie jego woń balsamiczna; niech przyjdzie mój miły do swojego ogrodu i niech spożywa wyborne jego owoce” (Pnp 4.16).
Mamy być manifestacją Bożej obecności. Boże cuda zawsze dzieją się przez jakieś narzędzie. Bóg, by mógł dokonać zmian w społeczeństwach, musi mieć naczynie, przez które będzie mógł zaoferować siebie. Takie naczynie musi prowadzić życie w Duchu Świętym. Musi chodzić w świętości: „mamy ten skarb w naczyniach glinianych”.
„…postępujcie, jak przystoi na powołanie wasze” (Ef 4.1).
Zostaliśmy powołani, aby manifestować Boga. Musimy chodzić w świętości, w Duchu Św., być prowadzonymi przez Ducha Św. Kierownictwo Ducha Św. rozpoczyna się od słowa Bożego. Czytajcie słowo. Jeżeli mówi ono, aby się modlić, módlcie się. Jeżeli mówi, chodźcie do kościoła, to chodźcie do kościoła. Jeżeli mówi, żebyś przyniósł dziesięcinę, przynieś dziesięcinę. To jest kierownictwo Ducha Św. Kiedy stajesz się wrażliwy na pisane słowo, Bóg coraz więcej może do ciebie mówić i kierować tobą. Naczynie musi być dobrym odbiornikiem. Możesz dać tylko to, co masz. Takie naczynie musi chodzić w Duchu Św., chodzić w świętości, żyć życiem modlitwy. Prąd nie przepłynie przez plastik czy drewno. Dobrze przepływa przez miedź, lepiej przez srebro, a złoto jest najlepszym przewodnikiem. Aby naczynie było dobrym odbiornikiem, musi zostać oczyszczone z wszelkich zanieczyszczeń. Do tego potrzeba ognia. Takie naczynie musi nie tylko odbierać, musi być też dobrym przekaźnikiem. Życie Boże musi nie tylko wpływać, ale też z niego wypływać.
„Wy jesteście listem naszym, napisanym w sercach naszych, znanym i czytanym przez wszystkich ludzi; wiadomo przecież, że jesteście listem Chrystusowym sporządzonym przez nasze usługiwanie, napisanym nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, nie na tablicach kamiennych, lecz na tablicach serc ludzkich” (2 Kor 3.2).
Pracą Boga nad naczyniem jest usunięcie wszystkiego, co nie jest z Chrystusa. Bóg potrzebuje naczynia przygotowanego w ogniu.
„ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1 P 1.7).
Jeżeli oddasz się do dyspozycji Bogu bez zastrzeżeń, jeżeli powiesz Mu, mroź mnie w Arktyce, pal na pustyni, karm mnie, głodź, tylko mnie użyj. Bóg ukształtuje z ciebie naczynie, poprzez które będzie mógł działać.
Dziś nie usłyszycie z ust wielu kaznodziei, jak pokazali Chrystusa, ale jak samych siebie pokazali. Kiedy czytam zaproszenia na konferencje, ewangelizacje, to mówca wydaje się przybyszem wprost z nieba. Ile to założył kościołów-zborów, jedyny, niepowtarzalny. Wyjedzie, a ja pytam się, gdzie są te osławione rezultaty. On ma roaming na usługę tylko do granicy, zapomniał go włączyć tutaj. Wszystko wiem, co zrobił tylko ani słowa, co Bóg zrobił. Czy po 10 lub 15 latach ten mocarz duchowy w ogóle jest jeszcze w kościele, czy już ma nowy pomysł? Czy ma słowo od Pana, czy od siebie?
Co zwiastują kaznodzieje, wierzący? Siebie czy Boga?
„Zwiastuj Jezusa zawsze, a tam, gdzie trzeba, używaj słów”.
Czerwiec 2004