„I rzekł do nich Rabszake: Powiedzcie Hiskiaszowi: Tak mówi wielki król, król asyryjski: Na czym opierasz swoją ufność?”
(Izaj 36.4).
Każdy z nas ma własne punkty odniesienia do swojej sytuacji. Tymi punktami odniesienia mogą być: wydarzenia rodzinne, praca, przeżycia duchowe. Każdy z tych punktów odniesienia ma charakter osobisty.
Do chwili zadumy skłania mnie pytanie: „Na czym opierasz swoją ufność?”
Pytanie związane jest z życiem króla Hiskiasza, który objął władzę królewską w Judzie. Jako król rezydujący zaledwie kilka lat przeżył dramat całkowitego upadku państwa Izraelskiego, gdy stolica Samaria została zdobyta przez Sancheryba, a państwo przestało istnieć.
Biblia powiada, że Hiskiasz był królem, który całkowicie polegał na Bogu i tylko jemu ufał. Kiedy jednak minęło 14 lat jego rządów, Sancheryb zagroził Jerozolimie. Sytuacja stała się dramatyczna.
Mógł pytać się Boga, dlaczego taki los go spotkał? Nikt nie był w stanie powstrzymać zalewu Asyryjczyków, a on odważył się powiedzieć Sancherybowi – NIE!
Słowo to stało się i dla mnie ważną refleksją nad oceną mojego zaufania. Pytanie postawione w tym tekście zmusza do określenia swojej tożsamości. Pytanie to zmusza do odpowiedzi, kim jestem, kogo reprezentuję, w co wierzę, dla kogo żyję i pracuję, dlaczego jestem w tym, a nie innym zborze? Wtedy pytanie: „Komu ufasz” nie jest pytaniem banalnym.
Hiskiasz zabronił dyskutować z wrogiem.
(Izaj 36.4).
Hiskiasz modlił się.
Zawsze byli i będą ludzie, którzy chcą coś własnego zrobić i to uduchowić. Jeśli usłyszą NIE, będą szukać miejsca, by swój pomysł zrealizować, powiadając: „Pan powiedział”.
Modlić się, oznacza przyjąć odpowiedź. Nie jest przejawem duchowości, modlić się o jakiś problem a rozwiązać go samemu mówiąc, tak Pan chce.
Sytuacja w świecie podobna jest do tej zapowiadanej w ewangelii Łukasza:
„Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się”
(Łk 21.26).
„Kto wierzy w Niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego”
(Jan 3.18).
Pytanie „na kim polegasz?”jest wyznacznikiem, by przyjrzeć się sobie i swojemu życiu.
Istnieje potencjalne niebezpieczeństwo ufania ludzkim możliwościom, sytuacji ekonomicznej, politycznej.
Pytanie, komu ufamy, będzie nam towarzyszyć szczególnie w obecnym czasie. Dla mojej wiary to jest wyzwanie.
Wystarczająco wiele jest za nami, by wiedzieć, że bez Boga tak niewiele znaczymy. Wystarczająco wiele, by wycofywać się z miłowania Boga. Hiskiasz dobrze zainwestował i jego ufność została nagrodzona. Pan naprawdę do niego przemówił.
Bóg człowiekowi w Biblii zaprezentował swoją koncepcję życia, ale człowiek uznał myśli Boga o życiu na ziemi za zbyt idealistyczne i stworzył własną. Ta koncepcja jest karykaturalna, niewłaściwa, prowadząca na bezdroża, zwłaszcza w myśleniu o Bogu.
Ap. Paweł powiada: „ludzie znikczemnieli w myślach swoich” (Rzym 1,21).
Człowiek przez wieki ciągle sądzi, że jest na tyle mądry, że jego wiedza, naukowość, dają odpowiedź na wszystkie pytania życia. Życie jednak dowodzi, że ciągle postępujemy drogami niewiedzy, zła, przemocy, grzechu, najlepsze programy socjalne i ekonomiczne nie zmieniły grzesznej natury człowieka. Błędna jest filozoficzna koncepcja, że byt kształtuje świadomość.
Najpierw trzeba zmienić świadomość, a zmieni się byt.
Tam, gdzie Biblia była i jest podstawą koncepcji życia, tam i byt jest błogosławiony. Tam, gdzie mocą jest karabin i czołgi spotkacie ludzi smutnych, biednych, tam łzy i rozpacz, krew i brak nadziei.
Myśli Boże i ludzkie stoją na dwóch różnych biegunach. Poplątane i pogmatwane drogi. Prorok Jeremiasz powiada:
„…przystańcie na drogach i patrzcie, pytajcie się o odwieczne ścieżki, która to jest droga do dobrego i chodźcie nią, a znajdziecie odpoczynek dla waszej duszy”
(Jer 6.16).
Tylko Bóg jest odpowiedzią na właściwą koncepcję życia. Nieprawidłowe myślenie jest powodem wypaczonego obrazu Boga. Ludzie wiele rzeczy robią sami, nie pytając Boga, a później oskarżają Go, że nie był z nimi. Jakie są naprawdę myśli Boga o nas? Czy On chce nam dokuczać na tej ziemi?
Dawid powiada: „Panie Boże mój, w zamysłach twoich wobec nas nikt ci nie dorówna”
(Ps 40.6).
„Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją”
(Jer 29.11).
Co za wspaniała deklaracja Boga dla człowieka. Bóg myśli o naszym bycie na ziemi, o pokoju, o przyszłości, o nadziei. Dlaczego to się kłóci z szarą codziennością? Dlaczego człowiek miota się, próbuje ciągle sam. Odpowiedź zależy od tego, komu wierzymy. Bóg dał swą deklarację, ale diabeł przyszedł ze swoją do Ewy w raju i powiedział: „czy rzeczywiście Bóg powiedział?”
Teraz wszystko uzależnione jest od tego, komu wierzysz.
Niektórzy chcą widzieć Boga tylko w wielkich sprawach, w małych chcą radzić sobie sami. A jeśli twoje życie będzie składać się tylko z tych małych?
Bóg nie umieścił człowieka na ziemi, by się nad nim pastwić, ale by błogosławić. Tak dalece jest zainteresowany pokojem, przyszłością, że dał Syna Jezusa Chrystusa na tę ziemię. Bóg dla wielu to nie ojciec i przyjaciel, ale sędzia. Wykrzywiono koncepcję Boga. Boże myśli dotyczą naszej przyszłości. Tu na ziemi człowiek jest w stanie jakoś zapewnić sobie byt nawet bez Boga, chociaż pod Jego łaską, ale nikt nie kupi wieczności nawet za cenę całego świata.
Konfrontacja myślenia i dróg Bożych z myśleniem i drogami człowieka każe nam zmienić filozofię życia. Myśleć myślami Bożymi, to szansa na zwycięskie, optymistyczne, pełne nadziei życie chrześcijańskie.
Przewiduję, że przed nami rok szczególnej próby, gdzie w każdej sprawie trzeba będzie odpowiedzieć sobie i określić tym samym swoją tożsamość. Dlatego nie koncentruję się na wielu sprawach, ale na jednym pytaniu, obok którego nie można przejść obojętnie: