„A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jan 1.14).
Świąteczny czas jest jak pójście do ulubionej restauracji i konsumpcji przy szwedzkim stole. Wybieramy z każdej potrawy po trochę i mamy uczucie, że posmakowaliśmy kilkunastu potraw albo niestrawność z przejedzenia jedną potrawą.
W ewangeliach mamy dwie bardzo zróżnicowane relacje o narodzeniu Jezusa. Jedna relacja przekazana przez ewangelistę Mateusza i Łukasza jest tak plastyczna i barwna, że z łatwością umiemy wczuć się w dramatyzm sytuacji, czytając ewangeliczny przekaz. Bez trudu przywołujemy stajenkę, Marię, Józefa, dziecko, słoma, żłób, owce i pasterze, anielski chór, mędrcy i prezenty. Ewangeliści dali nam gotowy szwedzki stół.
Druga historia z Ewangelii Jana, abstrakcyjna i filozoficzna.
Który z opisów jest ważniejszy, który bardziej do mnie przemawia? Trudno przywołać tak plastyczne obrazy, jak w pozostałych ewangeliach. Relacje o narodzeniu Jezusa brzmią wręcz niewiarygodnie. Kochamy świąteczne historie, ale w ewangelii Jana nie słyszymy o tym. Czujemy się jak w stołówce bez wyboru, jedno danie wyglądające na niestrawne.
Kiedy nadchodzi czas adwentu i Pamiątki Narodzenia Jezusa Chrystusa przełączamy się w tryb twórczego oczekiwania. Sięgamy do lektury tego zdarzenia.
Pamiątka narodzenia nie jest banałem, sentymentalną legendą, ale przekazem o faktach. Niektórych drażni świętowanie pamiątki narodzenia. Przypuszczam, że z powodu otoczki, ale jeśli tak to musielibyśmy zaniechać świąt Wielkanocnych, Pięćdziesiątnicy, zostałyby nam tylko okładki Nowego Testamentu.
Pamiątka Narodzenia przez obecne opakowanie staje się coraz bardziej niezrozumiała.
Słyszałem o kobiecie, która robiła zakupy w zatłoczonym centrum handlowym. Była już zmęczona walczeniem tłumów, kolejkami, pośpiechem. Niosła, idąc do windy sporo paczek, toreb, kiedy weszła do zatłoczonej windy, wyrzuciła z siebie: „Ktokolwiek jest odpowiedzialny za ten cały świąteczny bałagan, powinien zostać zatrzymany, powieszony lub zastrzelony!” Kilku skinęło głowami, chrząknęło. Wtedy, ktoś powiedział: „Nie martw się, oni już ukrzyżowali Go”.
W ogólnej charakterystyce ten czas święta ma jednak szczególny wymiar. Ludzie życzliwsi i dookoła jakby cieplej. Jednak czar błogości i pokoju pryska po kilkudziesięciu godzinach. Pamiątka narodzenia jest tylko czasem zawieszenia broni na okres świąteczny, później wszystko wraca do normy. Wydaje się, że tak niewiele znaczy to święto w praktyce.
Dla niektórych to jest piękne świąteczne doświadczenie, jak aspiryna, jej działanie będzie trwało zaledwie kilka godzin, a później ból powróci.
Pewien pastor opowiada o smutnej refleksji: szedł na poranne nabożeństwo pierwszego dnia świątecznego. Przykrawężniku leżała już choinka razem z innymi śmieciami. Symbol współczesnej kultury Pamiątki Narodzenia. Kartki świąteczne wysłane, kolacja wigilijna spożyta, prezenty rozdane, kolędy odśpiewane, czas sprzątnąć bałagan i ruszyć ku spotkaniu Nowego Roku.
Pamiątka Narodzenia stała się zbyt przewidywalna, zbyt znajoma. Słyszeliśmy tę historię już tyle razy, że ona już nie zdumiewa.
Ewangelista Jan powiada; „… żywot wieczny dał nam Bóg w Synu Jego”.
Co widzimy, kiedy spoglądamy na dziecko – Chrystusa? Czy widzisz tylko żydowskie dziecko? Te pytania będą się odbijać echem w kościołach.
Co widzimy, kiedy Jezus dorósł i stał się człowiekiem? Człowieka Nowego Testamentu, który uczy, napomina?
Spostrzegasz obecność Chrystusa z nami i w nas? Czy wiemy i widzimy, że Jezus jest odpowiedzią na zawiłości naszego życia?
Co widzimy? Nie są to zarzuty. Upominam się tylko o godność Zbawiciela. Bóg zaoferował Swego Syna, bo nic cenniejszego zaoferować nie mógł, dał nam siebie.
„A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy”.
Cóż wielkiego, że Bóg wybrał dwoje zwykłych ludzi z niewielkiej miejscowości? Wybrał zwykłych ludzi, chociaż mieli wątpliwości. Maria była przerażona, Józef nie rozumiał, ale kiedy Bóg do nich mówił, pakowali bagaże i wyruszali. Bóg użył ich, ponieważ kiedy powierzył im tę odpowiedzialną misję rodzicielską, powiedzieli „tak”!
Mimo wszystko te święta mają swój specyficzny klimat? Jest tylko jedna odpowiedź, bo dotyczą najważniejszej sprawy w dziejach tego świata: „A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy”.
Ten, którego ta pamiątka dotyczy i czas, w jakim się pojawia, jest na tyle ważny, że zwolennicy i przeciwnicy mierzą czas od jego narodzin?
Kochamy proroctwa i prorocze słowo, bo w nich jest Bóg, a nie zabawa kalendarzem, przepowiedniami Nostradamusa lub
kodem biblijnym. Mijały lata i myślano może to tylko religijne pobożne życzenie, aż eksplodowało swą realnością. Kiedy Mateusz przedstawia rodowód Jezusa, mówi – patrzcie na to:
„Tak więc wszystkich pokoleń od Abrahama do Dawida jest czternaście; od Dawida do uprowadzenia do Babilonu -pokoleń czternaście; od uprowadzenia do Babilonu do Chrystusa – pokoleń czternaście” (Mt 1,17).
Mateusz chce powiedzieć, że przodkowie Jezusa nie byli przypadkowi. Bóg zaplanował wszystko w najdrobniejszych szczegółach i to ekscytowało.
„To tylko tak zdarzyło się…”, że wyszedł dekret od cesarza Augusta, by przeprowadzić spis ludności. Wiesz, co Bóg zrobił?
On szeptał do ucha cesarza, „Hej, wiesz, co powinieneś zrobić? Powinieneś wydać dekret, że każdy musi być spisany w rodzinnym mieście”.
„To tylko tak zdarzyło się”, że jego miastem rodzinnym było Betlejem.
To nie jest tylko mieścina, ale też historia planu Boga. Jeśli miałbym postawić na Betlejem, nie zaryzykowałbym. Jaka była szansa na spełnienie tego proroctwa?
„To tylko tak zdarzyło się”. Czy wierzysz, że rzeczy tylko się zdarzają?
Jeśli historie zawarte w Starym i Nowym Testamencie byłyby autorstwa jednego człowieka, moglibyśmy powiedzieć; dobrze to była literacka sztuczka, ale kiedy takie same opisy zdarzają się w kilku księgach napisanych przez wielu autorów, muszę uznać, że głównym autorem jest Duch Św.
Na długo, zanim narodził się Jezus, Bóg położył pieczęć aprobaty na Nim, byśmy mogli wiedzieć, że cały Stary Testament czekał z niecierpliwością na narodziny tego Jednego w Betlejem.
W zwiastowaniu o narodzeniu ani pieluszki nie są najważniejsze, ani żłóbek, ani stajnia i zwierzęta, nawet dzieciątko jako dzieciątko, w co się ubierał i co jadł, ale ważny jest Chrystus, czego uczył, co dał ludzkości, co robił, kim był.
Urokiem wspominania narodzenia Jezusa jest sięganie do tradycji biblijnej.
Jezus przyszedł uwolnić nas od religijnej sentymentalności i czegoś, co można by nazwać „religijnością wigilii”.
Moment nadejścia właściwego czasu jest jak nagle zalegająca cisza przed podniesieniem kurtyny w teatrze.
Narodzenie Jezusa Chrystusa mówi nam, że Bóg dokonał niezwykłego wyboru. Wybrał, by razem z ludźmi być w ich życiu, które niosło codzienne problemy. Był z nimi, gdy byli głodni, chorzy, bezradni, zagubieni, zrozpaczeni. Był z nimi i jest z nami, bo nas wybrał. Jesteśmy obiektem jego miłości, co jest najdziwniejszą miłością świata. Ten wybór to uczniowie, którzy porzucają sieci i idą za Nim.
Przyszedł, by odnaleźć zagubionych, z roztrwonionym majątkiem swego życia i usynowić ich, to jest cel narodzenia.
Wybrał, aby byli święci. Jest to kręgosłup, na którym zbudowane jest nasze chrześcijańskie życie.
Ekscytuje mnie wiadomość, że On przyszedł jako jeden z nas, w pełni ludzki, jak my.
Błogosławieni, którzy umieją się cieszyć Narodzeniem Jezusa.
Jeśli Pamiątka Narodzenia nie jest tylko świąteczną magią, nastrojem, jeśli to nie jest legenda, co wtedy?
Jeśli to nie jest głos Boga do grzesznika, do pokuty, szukania zbawienia, do zmiany życia, to znaczy, że nie narodziło się dziecko w Betlejem, żaden Zbawiciel, żaden Syn Boży dla Ciebie i dla mnie. Jeśli to nie jest tak, co wtedy?
C.S.Lewis powiedział: „Syn Boży stał się człowiekiem, by umożliwić ludziom stanie się dziećmi Boga”.
Bóg tak kocha nas, że Jego Syn Jezus był chętny, by rezygnując z chwały nieba, stać się jak jeden z nas.
Narodził się ZBAWICIEL i ZMARTWYCHWSTAŁ ZBAWICIEL.
Betlejem jest punktem spotkania Nieba i Ziemi, wieczności i teraźniejszości, bóstwa i ludzkości.
Przyszedł, byśmy mogli doświadczyć smaku przyszłego życia w wieczności.
„Wszechświat go nie ogarnie, a zmieścił się w żłobie.
Dziękuje ci Jezu za to, że nie mieścisz się w naszej głowie, która jest za logiczna,
Za to, że nie sposób Cię ogarnąć sercem, które jest za nerwowe.
Dziękuje, że w tajemnicy Betlejem milczysz.
Tylko my – oczytani analfabeci chlapiemy językiem” (J. Twardowski).
Chrystus jest nadal powodem pamiątki narodzenia.