Bóg obecny w nas
Data wygłoszenia kazania Lipiec 1993
„A gdy nadszedł dzień Zielonych Świąt, byli wszyscy razem na jednym miejscu. I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał” .
(Dz 2,1-4)
Bywają spektakle teatralne, które permanentnie są na scenie, wydawałoby się, że do znudzenia. Stała jest scena, treść, tylko widownia się zmienia.
Są święta, które cyklicznie powracają w kalendarzu kościelnym i nie odczuwamy, by się znudziły. Raczej mobilizują nas, by w nich uczestniczyć z dozą emocji, jaką niosą w swoim przesłaniu.
Pamiątka zesłania Ducha Św. jest niekończącą się opowieścią, która nie ma zakończenia. Pięćdziesiątnica ciągle ma nowe odsłony. Ciągle ma nowe aranżacje, które uwzględniają kulturę, geografię i zmieniających się ludzi.
Gdy powracamy do uświęconych dni o świątecznym charakterze, to nie wspominamy tylko jednorazowych aktów przeszłości z konkretną datą, ale świętujemy naszą teraźniejszość, naszą tożsamość. Nie jest to ulotne przeżycie, że musimy wstrzymywać oddechu, by nie spłoszyć „gołębicy”. Nie jest to też niekontrolowana ekstaza.
Pamiątka zesłania Ducha Św. została zakwalifikowana do święta ludowego i dobrze, to jest przesłanie dla ludu.
Łukasz powiada:
„…i napełnieni zostali wszyscy Duchem Św”.
W Jerozolimie zrobiło się gorąco, emocje starły się z rozsądkiem. Ap. Piotr podjął próbę uspokojenia zgromadzonego tłumu, odwołując się do proroctwa Joela, przypominającego, że w ostateczne dni tak miało się stać. Po takich słowach już tylko mogło być gorzej. Stwierdzenie, że są to dni ostateczne, mogło wywołać panikę. Jedni prosili o informacje co robić, by znaleźć się w wieczności, a inni mogli powiedzieć, idę użyć jeszcze świata skoro to już koniec.
Przygoda z ruchem Zielonoświątkowym zaczyna się w Dziejach Apostolskich i trwa do dnia dzisiejszego.
Hasło tego przeżycia brzmi: Bóg obecny w nas.
Dary Ducha Św., ogień, wiatr, znaki i cuda, emocje, to jest skala, która mierzy się obecność i działanie Ducha Św. w kościele. Bracie masz źle skalibrowaną poziomicę duchowości zielonoświątkowej, czasem słyszę.
Przyglądanie się czy inni są pełni Ducha Św. zamiast dowodu, że Duch Św. jest w moim życiu doświadczeniem, które zmieniło praktykę życia, jest tylko marnowaniem czasu.
Bóg nie chce być tylko Bogiem w niebie, lecz „Bogiem, który mieszka z nami”. Nie uważam, że jest to przeżycie dające duchowość, ale przeżycie dające nowy wymiar mojemu zrozumieniu Boga. Nie powinno wzbudzać naszego zdziwienia ciągłe pragnienie obecności Ducha Św. w naszym życiu, bo to jest pragnienie obecności Boga.
Podstawowym celem zesłania Ducha Świętego nie jest duchowe uniesienie, ale wprowadzenie w prawdę, że Chrystus jest Panem i Zbawicielem.
„lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi. On mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi”
(Jan 16,13-15)
Ludzie nie pytali jak mówić innymi językami, ale jak być zbawionymi.
Kazanie o nawróceniu i odrodzeniu musi wyprzedzać poselstwo o otrzymaniu darów Ducha Świętego. Jezus najpierw wręczy ci szuflę z miotłą, byś zrobił porządek u siebie. Tylko dzieci Boże są prowadzone przez Ducha Bożego i nie rób sobie nadziei, że jest inaczej.
Potrzebujemy napełnienia Duchem Św. by mieć osobistą relację z Bogiem. Najczęściej rozumie się to jako doświadczenie, które następuje w jakiś czas po nawróceniu. Uczniowie Jezusa nawrócili się na długo przed tym, jak otrzymali Ducha Świętego.
Sposobem na otrzymanie tego doświadczenia duchowego poza nawróceniem jest pragnienie.
Nie ma magicznych zaklęć, by otrzymać chrzest w Duchu Św.
„A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać ci, którzy w niego uwierzyli”
(Jan 7,37)
Sposób jest taki sam jak przyjęcie zbawienia przez wiarę, wszystko inne jest ludzkim pomysłem.
Wynikiem wylania Ducha była jedność i miłość.
„Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne,
Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca”
(Dz 2,44-46).
„ponieważ usilnie zabiegacie o dary Ducha, starajcie się obfitować w te, które służą ku zbudowaniu zboru”
(1 Kor 14,12).
Jest oczywiste, że wszystko mamy od Boga, co moim zdaniem nie stawia znaku równości między talentami a darami Ducha Św.
Udzielenie daru Ducha Św. jest suwerennym, niezależnym czynem Dawcy – Boga. Jednego jestem pewien, trzeba być własnością Jezusa, by otrzymać dary Ducha Św.
Celem darów nie jest powodowanie sensacji ani przyciąganie uwagi.
„Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju. Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych”
(1 Kor 14,33).
Jest rzeczą oczywistą, że Duch Św. nie daje chrześcijanom darów niepotrzebnych.
Pamiętajmy: „dary nie są oznaką awansu chrześcijanina, ale znakiem wielkości Bożej”.
Bóg przez Ducha Świętego daje dary, a nie ludzi.
Dary ducha Świętego potrzebne są nam do „podkręcania” życia duchowego, ale nie do przeginania.
Biblia zmieniła świat, a nie zmienia nas i tu tkwi problem. Dlaczego dary nie są w Tobie?
Chrześcijaństwo jest proste. To my je z uporem komplikujemy. Organizujemy kursy, które trwają tygodniami lub miesiącami. W ten sposób wierzący myśli, że trudno jest zdobyć coś od Chrystusa. „Eksperci” wypowiadają się na temat Ducha Św., a wierzący w ławce myśli, że bardzo trudno jest być napełnionym Duchem Świętym.
Pięćdziesiątnica jest prowokacją, by Bóg był obecny w nas.