„Apostołowie znowu zebrali się u Jezusa i opowiedzieli o wszystkim, czego dokonali i nauczali. On zaś im polecił: Idźcie na pustkowie i trochę odpocznijcie. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet nie mieli czasu zjeść. Popłynęli więc łodzią w zaciszne i odosobnione miejsce. Zobaczono jednak, jak odpływali. Wielu ich rozpoznało, podążyło pieszo ze wszystkich miast i przybyło tam przed nimi” (Mr 6.30-33).
Uczniowie powrócili z wyprawy misyjnej i opowiadali podekscytowani o wydarzeniach, które miały miejsce:
„Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością i powiedziało: Panie, nawet złe duchy nam ulegają ze względu na Twoje imię” (Łk 10.17).
Nie wiemy, po jak długim pobycie uczniowie wrócili, ale byli podekscytowani tym, co miało miejsce. Co uczniowie zobaczyli? Czego doświadczyli? Co sądzili o sobie i swoich osiągnięciach? Co teraz powie Jezus o ich służbie, efektach pracy? Czym zostaliśmy pobłogosławieni?
Maszyna została wprawiona w ruch i trzeba podgrzewać kocioł, by była para. Co usłyszeli z ust mistrza?
„Na to odpowiedział im: Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpać po wężach i skorpionach, i po całej potędze wroga tak, że nic wam nie zaszkodzi. Lecz nie z tego się cieszcie, że duchy wam się poddają, ale z tego, że wasze imiona są zapisane w niebie” (Łk 10.18-20).
Dzisiejsze życie jest bardzo rozpędzone (chwilowo nie), brak nam czasu. Ciągle słyszymy „nie mam czasu”. Ten upowszechniający się styl życia wymyślił wyroby instant, fast foody, „wyścig szczurów”. Moglibyśmy mieć na czołach napis: „zajęty, zajęty, zajęty”.
Posłużę się tylko jednym przykładem: gastronomia szybkiej obsługi powstała, ponieważ nie mamy czasu, by spokojnie zjeść. Dzisiejsze pokolenie połowę czasu spędza w barach szybkiej obsługi, to jest społeczny zwyczaj. Myślę, że symbol McDonalda dla wielu jest bardziej rozpoznawalny niż chrześcijański krzyż. Jezus uczniom powiada — STOP. Wiem, co jest przed wami, musicie znaleźć czas na zwolnienie, posilenie. Mamy być dostępni potrzebującym, ale równocześnie musimy mieć miejsce dla zbilansowania energetycznego, odpocząć. Czasem ludzie chcą być kimś, są zabiegani, zmęczeni, wszędzie obecni. Nie jesteśmy powołani do wszystkiego. Niektórzy źle się czują, jeśli nie są wszędzie. Pewien człowiek opowiadał pastorowi jak jest aktywny, że wszędzie gdzie tylko jest działanie misji, kościoła, on jest. Gdy skończył, pastor zapytał: „i kim jesteś?” zapadło milczenie.
Niektórzy popadają w syndrom kameleona, który spadł na kraciasty kolorowy obrus i nie wie, który kolor wybrać. Nie możemy być wszystkimi kolorami.
Kiedy coś dobrze idzie, mamy taką tendencję, by iść „za ciosem”. Oni byli zajęci, wygłaszali kazania, uczestniczyli w życiu ludzi, wyganiali demony, uzdrawiali. Jezus jednak powiada; odpocznij i miej chwilę refleksji, zastanowienia, duchowego posilenia i fizycznego odpoczynku. Inaczej mówiąc, każe im wziąć przerwę, by poświęcić jakiś czas na „być” niż „robić”.
Są chrześcijanie nieuznający znaku STOP. Jak nie mogą iść, to chociaż muszą machać rękoma jak wiatrak. Ludzie w pędzie mają zaburzony sen, odpoczynek, którego brak jest jedną z przyczyn wypadków samochodowych.
Jest dobrze, opracujmy strategię, nowe rozwiązania, nowe pomysły, a czasem bywa i nową ewangelię. Chcemy pójść za Jezusem, czekamy na rzeczy wielkie, jesteśmy chętni, by działać, ale przychodzi Jezus mówiąc, zrób przerwę.
Nie możemy być wszędzie równocześnie, odpowiedzieć na wszystkie potrzeby. Potrzeby będą zawsze. Jezus nie reagował nerwowo, gdy nie wszystkie były natychmiast zaspakajane. Nasza duchowość nie powiększa się przez naszą szybkość, wielkość, ale przez naszą umiejętność zatrzymania się, refleksji, zastanowienia, przemyślenia. Jego tempo jest przemyślane. Jezus służył wielu ludziom, a tłumy zaczęły podążać za Nim. Po uzdrowieniu w domu Szymona, wstał, by odejść, by się pomodlić. Kiedy uczniowie to odkryli, szukali go, by poinformować: „tłumy Cię szukają”, jego odpowiedź była: „musimy pójść do innych miast”.
Pozwalamy by „hałas” tego świata zagłuszał Boga.
Jezus ma powody, by zaprosić uczniów do odpoczynku. Wrócili z misji, mogli być wyczerpani, ale potrzeby ludzi nie opuściły ich. „Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet nie mieli czasu zjeść”.
Czy ta scena nie jest nam znana? Czy Twoje miejsce pracy nie jest czasem podobne? Czy Twój dom nie jest czasem taki? To jest wspólne doświadczenie ludzi dzisiaj. Mimo efektów Jezus nie każe uczniom by rzucili się w wir działania ponownie, nawet z większym zapałem. Jeszcze nie teraz. Na to przyjdzie czas. On nie prosi ich o coś trudnego i niebezpiecznego.
Jezus zaprasza nas, by odpocząć, ale nie traktujmy tego jako przyzwolenie do leniwego odpoczynku. Jeśli ludzie odpoczywają podejrzewamy ich o błogie lenistwo. Nie wykluczam takiej możliwości. Zwykle jest wiele do zrobienia, co nie może usprawiedliwiać nas przez działanie, robienie czegoś. Dlatego Jezus uśmiecha się i mówi: „Idźcie na pustkowie i trochę odpocznijcie”. Dziś aktywność staje się nałogiem, pracoholizmem. Matematyk, fizyk i teolog Blaise Pascal powiedział:
„…więcej niż połowa problemów tego świata pochodzi od ludzi, którzy nie potrafią usiąść spokojnie”.
To, co robimy może mieć większe znaczenie, gdy zatrzymamy się na chwilę, niż gdy jesteśmy w ruchu. To o co jesteśmy proszeni w tej lekcji jest proste: pójść do miejsca wyciszenia, refleksji, przemyślenia.
Oderwać się od robienia czegoś, do bycia i poznania Boga.
Jak będziemy mogli usługiwać, kiedy nas trzeba będzie na noszach przynosić? Gdzie jest Twoje spokojne miejsce? Chodzisz tam często? Czy jest to miejsce modlitwy, czytania Biblii, grupa domowa, jak często jesteś w zborze? Odpoczynek, o jakim mówi Jezus, to miejsce wyciszenia, zbliżenia się do Boga, regeneracji sił duchowych, byśmy mieli co dać.
W tym tekście Jezus nie mówi o wielkich przedsięwzięciach, o wielkiej wierze, która porusza góry, ale o prostych rzeczach.
Pójść do miejsca wyciszenia bez telefonu, komputera, radia, TV … pójść.
Chcesz mieć chwilę odpoczynku, refleksji i słyszysz dzwoniący telefon. Ktoś wyjmuje go i zaczyna rozmowę, nie może czekać. Zniewoleni telefonami, to już fakt. Ludzie są rozdrażnieni, kiedy nie są blisko telefonu. Czy możecie wyobrazić sobie Piotra wysyłającego SMS-a do Jezusa: „Wszyscy szukają cię, czy możesz oddzwonić do nas?”.
Dawid w 23 psalmie zaprowadza do miejsca spokoju:
„Pan jest moim pasterzem i nie brak mi niczego. Pozwala mi odpocząć na zielonych pastwiskach, prowadzi mnie do wód spokojnych, pokrzepia moją duszę” (Ps 23.1-3).
Dzisiaj, Jezus uczy nas mądrości i konieczności znajdowania spokojnego miejsca u Jego stóp. Gdyby w tym miejscu zakończyć, moglibyśmy świętować dzień uroczystego lenistwa. Intrygujące jest to, co się zdarzyło później.
„Po wyjściu z łodzi Jezus zobaczył wielki tłum i ulitował się nad nimi, bo byli jak owce bez pasterza” (Mr 6.34).
Jezus i jego uczniowie szukają wyciszenia i okazało się, że łódź była jedynym miejscem, które mieli do dyspozycji.
Kiedy Jezus i uczniowie dotarli do ich celu wycofania się, świat już czekał i jego potrzeby.
Potrzebowali odpocząć, bo za chwilę czekała ich niezwykła praca – „dajcie wy im jeść” – usłużenie kilku tysiącom ludzi. Jezus pomnożył, ale uczniów potrzebował do rozniesienia chleba.
Jezus wszedł do naszego świata, ogłaszając bliskość Królestwa Bożego i zadeklarował wyzwolenie z grzechu, jarzma aktywności, zniewolenia. Nie skorzystał z zaoferowanej popularności, bo bliższy był mu ten niespokojny tłum potrzebujący duchowego wyciszenia, przecież byli osamotnieni. Jezus nie szukał okazji do wywiadów, nie czytał sondaży popularności, nie reklamował produktu swoich kandydatów. Nie budował królestwa, by rywalizować przez wybitną pracę Jego uczniów. On był Mesjaszem, a Jego chwała była chwałą Boga.
„Ludzie są głodni prawdy, więc nauczał ich wielu rzeczy”.
Jezus nauczył jak żyć i jak być wolnym od przymusu aktywności. Nauczył otwartych serc na potrzeby zmęczonych i zniewolonych grzechem, proponując wolność od zniewalającej zajętości.
Jezus uciął ewangelię pogoni.
Listopad 2007