„Wtedy Piłat powiedział: Weźcie straż, idźcie, zabezpieczcie grób, jak tylko potraficie. Oni poszli i zabezpieczyli grób, opieczętowali kamień i postawili straż” Mt 27.65-66.
Nawet gdy Jezus jest bezpiecznie martwy, arcykapłani i faryzeusze stwierdzają, że ostrożności nigdy nie za dużo. Interweniują u Piłata, by zabezpieczyć grób Jezusa. Oni nie chcą żadnych pomysłów ze zmartwychwstaniem. Zamknięcie, opieczętowanie i postawienie straży ma się nijak do trzęsienia ziemi, które nastąpiło. Kamień grobowy zostaje usunięty.
Michał Anioł, kiedy odwiedził kilka galerii sztuki w miastach Europy, był głęboko zasmucony przytłaczającą ilością obrazów przedstawiających Jezusa wiszącego na krzyżu. Zadał pytanie: „dlaczego galerie są wypełnione tak wielką ilością obrazów Chrystusa umierającego? Dlaczego artyści koncentrują się na tym przemijającym epizodzie, jak gdyby to było ostatnie słowo i końcowa scena? Chrystus umiera na krzyżu zaledwie kilka godzin, ale przez całą wieczność On jest żywy”.
Jest więcej hymnów o ukrzyżowaniu niż o pustym grobie. Ukrzyżowanie jest ważnym momentem dla naszego zbawienia, ale co ze zmartwychwstaniem? Czy zmartwychwstanie miało jakąś wartość?
Jak musiały się czuć Maria i Marta, gdy stały obok grobu ich brata? Ich świat zmienił się na zawsze. Bądźmy szczerzy, nie jest to dobre uczucie, kiedy życie obraca się przeciw nam pomimo faktu, że modliliśmy się, pomimo że szliśmy dodatkową milę, nadstawiliśmy drugi policzek, że byliśmy wierni Bogu? Mówimy o życiu, gdy nagle stało się puste.
Jest coś, co świętujemy podczas Wielkanocy, chociaż idziemy przez rzeczywistość straty, klęsk i rozczarowań, jest moc w świecie, która jest mocniejsza niż śmierć, niż nasz strach śmierci — zmartwychwstanie.
Droga do Wielkanocy przebiega przez cmentarz. To nie jest droga, która odbiega od rzeczywistości życia, ale upoważnia nas, by pomyśleć o życiu dalej. Prawdopodobnie nie powinno zaskoczyć nas, że grób nie mógł zatrzymać Jego.
Przyglądam się, co miało miejsce w poranek wielkanocny przy grobie. Maria przyszła by oddać szacunek jej Panu. Przy grobie zastaje sytuację, która ją dezorientuje. Odsunięty kamień, jacyś mężczyźni przy grobie informują o czymś niewiarygodnym, więc szuka ogrodnika. Znalazła się jakby w nierealnym filmie. Zmartwychwstały Jezus, jej Nauczyciel, nieograniczony już życiem ziemskim, z poleceniem, „idź, powiedz uczniom, że żyję”.
Wielkanoc musi stać się osobistą dla każdego z nas, musi poprowadzić nas do przyszłości nadziei, do osobistego zmartwychwstania. Słowo Boże mówi o Bogu Abrahama, Bogu Izaaka i Bogu Jakuba, każdy z ich miał osobiste doświadczenie z tym jedynym Bogiem.
Stajemy na drodze Wielkanocy i wiemy, że świat nie będzie miał ostatniego słowa ani my, ale do Boga należy ostatnie słowo.
Znaleźć radość i nadzieję Wielkanocy, to przejść przez cmentarze naszych klęsk i rozczarowań. Biblia pokazuje wiele historii o przekształcaniu sytuacji, które były beznadziejne, ale zostały zmienione i wypełnione obietnicami i nowym życiem.
„Zapewniam, zapewniam was, że kto słucha Mojego słowa i wierzy Temu, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na potępienie, ale przeszedł ze śmierci do życia” (Jan 5.24).
Na miesiąc przed śmiercią sławny ateista Jean Paul Sartre powiedział: „Wiem, że umrę z nadzieją, choć trzeba dopiero znaleźć dla niej realne oparcie” („Czas nadziei” rozmowa pomiędzy Jean-Paul Sartrem, a Benny Lévym jego osobistym sekretarzem).
Nasza nadzieja leży w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Świat nie oferuje żadnej nadziei. Hollywood nie może wyprodukować jej. Nauka nie może jej wymyślić. Ona jest tylko w Jezusie.
Zmartwychwstanie jest centralnym przesłaniem naszej wiary.
Bracia i siostry, Chrystus jest Zmartwychwstały.
Kwiecień 2020