„Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili” (Gal 4,4-5).
Częścią naszego życia jest oczekiwanie. Czekamy na autobus, przesyłkę pocztową, telefon, na kogoś, na deszcz, śnieg. Życie jest serią nadziei i oczekujemy spełnienia się naszych oczekiwań. Kształtuje to w nas cierpliwość i stale niezaspokojone pragnienie.
Twórcze wyczekiwanie wydaje się być częścią planu Boga.
Izraelici w Egipcie oczekiwali wolności i gdyby nie oczekiwanie, wolność nic by nie znaczyła. Byłaby zbyt oczywista. Moment nadejścia właściwego czasu jest jak nagle zalegająca cisza przed podniesieniem kurtyny w teatrze.
„Cisza jest największym odkryciem” powiedział Lao-Tse.
Jak wyciszenie dziecka przed snem, gdy oczekuje na historię, którą opowie ktoś z rodziców.
W ciszy stajemy się świadomi obecności Ducha Świętego i Boga. Mam takie wrażenie, że gdy nadeszło wypełnienie czasu, kosmos jakby wstrzymał oddech. Może na ułamek sekundy, bo rodził się Zbawiciel w Betlejem, w stajni, w miejscu, które nie pasowało do Króla Królów i Pana Panów. Kiedy Gabriel zwiastował Marii, że będzie matką, przeraziła ją ta wiadomość. Kim On będzie?
„Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawida. I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca” (Łk 1,32-33).
Czas świąteczny jest pamiątką konsekwentnej realizacji Bożego planu zbawienia dla człowieka. Boży bilans czasu jest doskonały, nic przypadkowego, to łaska Pana dla ludzi. Jesteśmy oczarowani prostotą zwiastowania o narodzeniu Jezusa, wzrusza nas śpiew aniołów, pokłon pasterzy, dziwi nas wiara mędrców i ich dary. Nie ma w tym jednak nic z przypadku, była to realizacja Bożego odwiecznego planu. Zwiastowanie o narodzeniu mówi nam nie tylko o niemowlęciu betlejemskim. Mówi o Bogu, który w Synu swoim stał się człowiekiem. Jest czasem wielkiego śpiewu i radości z powodu ogłoszenia Dobrej Nowiny, wielkiej radości. Nie jest to tylko prawda obiektywna, że narodził się Zbawiciel, ale prawda o naszym Zbawicielu.
Cud narodzenia Jezusa Chrystusa jest jednym z najważniejszych cudów opisanych w Biblii. W narodzeniu Jezusa Chrystusa Boska i ludzka natura były połączone w jednej Osobie. Bóg stał się człowiekiem nie tylko w sferze duchowej, ale realnie i naprawdę w historii.
Szkocki profesor John Murray opisał wcielenie Chrystusa w ten sposób: „Nieskończony stał się ograniczony, Wieczny przyszedł do czasu i stał się podległy jego warunkom, Niezmienny wszedł w zmiany, Niewidzialny pojawił się, Twórca stał się stworzeniem, Niezależny stał się zależny, Wszechmogący stał się słaby. Bóg stał się człowiekiem, umrze, by przez śmierć zniszczyć dzieła diabła, zabiera nasz grzech”.
Gdy nadeszło wypełnienie czasu, wieczny Syn przyjął ludzkie ciało, jako Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
Ap. Paweł napisze: „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą”.
Moment narodzenia Jezusa został nazwany wypełnieniem czasu, a więc chwilą najwłaściwszą dla realizacji Bożego planu. Od tej daty zaczęto liczyć naszą erę. Wiemy, że w obliczeniach popełniono błąd. Faktycznie Jezus narodził się w 6 lub 7 roku przed naszą erą. Natomiast dzień 25 grudnia jest zupełnie sprawą umowną i nie pokrywa się z autentyczną datą. Dla nas chrześcijan nie jest to aż tak istotne, ważne jest, że jest w roku taki dzień, w którym chcemy przypominać dzień narodzin Jezusa Chrystusa.
Nie da się rozciągnąć sentymentalności świątecznego okresu na 364 dni roku, budować życia na tradycji, jeśli nie jesteśmy przemienieni przez twórczego Boga.
Czy na pewno było to wypełnienie czasu? Przecież było jakby na odwrót, właśnie wszystko było przeciw. A jednak Jezus pojawił się w stosownym czasie.
„Wypełnił się czas i przybliżyło się królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii” (Mr 1,15).
Był to właściwy czas ze względu na nas.
„…objawiony został dopiero w czasach ostatnich ze względu na nas…” (1 Ptr 1,20).
Bóg objawił „tajemnicę woli swojej, aby z nastaniem pełni czasów wykonać ją i w Chrystusie połączyć w jedną całość wszystko, i to, co jest na niebiosach, i to, co jest na ziemi w nim” (Ef 1,10).
Narodzenie Jezusa Chrystusa powierzone Marii pokazuje nam sposób, w jaki Bóg stał się człowiekiem.
Właściwy czas, bo człowiek przez wiarę może mieć pewność zbawienia, nie przez uczynki. Jezus powiedział, że Jerozolima nie rozpoznała tego właściwego czasu (Łk 19,41-44).
Możemy sobie uświadomić, że żyjemy w najlepszym czasie, jaki mógł być zaoferowany człowiekowi. Jesteśmy świadkami nawróceń ludzi, ich uzdrowień, przeżywania chrztu w Duchu Św., wypełniania się proroctw. Najlepszy czas dla człowieka.
Coraz bardziej zbliżamy się do zapowiedzi właściwego czasu, gdy Chrystus powróci po Kościół, po swoich. Słowo Boże przypomina, byśmy na ten czas szczególny byli przygotowani:
„Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie” (Mt 24,42).
Nie zawężajmy swego spojrzenia w czasie świąt tylko do narodzenia, ale też patrzmy na szczególne konsekwencje tego faktu, które nie są bez znaczenia dla twojej i mojej wieczności z Bogiem lub bez Boga.
Wszechświat go nie ogarnie, a zmieścił się w żłobie.
Dziękuje ci Jezu za to, że nie mieścisz się w naszej głowie,
która jest za logiczna,
za to, że nie sposób Cię ogarnąć sercem, które jest za nerwowe,
Dziękuje, że w tajemnicy Betlejem milczysz.
Tylko my – oczytani analfabeci chlapiemy językiem.
J. Twardowski.
grudzień 2008