„A na to Agryppa do Pawła: Niedługo, a przekonasz mnie, bym został chrześcijaninem” (Dz 26,28).
Biblia nie jest księgą przedstawiającą świat baśniowy, w którym wszystko jest ckliwe, słodkie i święte. Biblia mówi o realiach życia. Kiedy czytamy 26 rozdział Dziejów Apostolskich, to uczestniczymy w przesłuchaniu ap. Pawła, tylko czy naprawdę? Obrona Pawła przed królem Agryppą jest jego szóstą i końcową obroną zarejestrowaną w Dziejach Apostolskich.
Co chce nam zakomunikować przeczytany tekst?
Ap. Paweł tak naprawdę nie zeznaje, ale składa swoje świadectwo nawrócenia, a w jego trakcie zamienia się miejscami z przesłuchującymi. To, o czym mówi, wywołuje wybuch namiętności u prokuratora Festusa i króla Agryppy. Paweł mówi, co znaczy dla niego tytuł chrześcijanin i dlaczego nim jest. Paweł mówi o osobistym doświadczeniu, które jest jednym z najbardziej znanych nawróceń w historii chrześcijaństwa. Mówi o historii i kapitulacji, o końcu własnych pomysłów, i wydaje się końcu kariery. Mówi, ile znaczy życie ludzkie i nasze plany przed Bogiem.
Często zapominamy, że nie jesteśmy panami swego życia. Między jednym a drugim mrugnięciem oka wszystko może ulec zmianie, a my planujemy.
Na drodze do Damaszku wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Zapomniany bohater kościoła Ananiasz oddelegowany przez Boga składa wizytę Pawłowi i nazywa go bratem w Chrystusie. Paweł usłyszał niesłychane pozdrowienie: „Bracie Saulu”. Ci, których chciał prześladować, są gotowi nazywać go bratem w Chrystusie — niesamowite. Tak postępuje Bóg, tak zmienia zmartwychwstały Jezus.
Jesteśmy usprawiedliwieni Bożą sprawiedliwością, której punktem kulminacyjnym była śmierć umiłowanego Syna na krzyżu Golgoty. Jezus specjalizuje się w braniu zmarnowanego, zrujnowanego życia i przywróceniu mu przydatności. Życie nie musi pozostać takim, jakim jest dzisiaj. Może być lepsze i nowe w Jezusie. Każdej niedzieli spotkania ludzi wierzących mówią o nadziei, radości i nowym życiu, które mamy w Jezusie.
Informacja jest jasna: ci, którzy przychodzą do Jezusa, wychodzą z moralnej ciemności do światła życia. Ewangelia o zbawieniu jest „Ewangelią szansy”. Intelektualista powie naiwne, ale ten sam intelektualista wierzy w horoskopy, puka w niemalowane drewno, łapie się za guzik widząc kominiarza, unika czarnego kota, wierzy różdżkarzom, bioenergoterapeutom, szklanej kuli i wszystko to w XXI wieku, nie w średniowieczu.
Chrześcijaństwo jest atrakcyjne. Paweł przed Agrypą powiada: „jestem szczęśliwy królu”, a przecież był więźniem. To była prawdopodobnie ostatnia szansa Agryppy, by usłyszeć ewangelię i zostać uratowanym. Był poruszony, ale nie uratowany. Prawie czyni wielką różnicę. Agrypa ujęty świadectwem Pawła zareagował spontanicznie.
Jest wielka różnica między pragnieniem a byciem chrześcijaninem.
Uczucie jest najmniej solidnym założeniem, by być chrześcijaninem. Niektórzy sądzą, że chodzenie do kościoła czyni chrześcijaninem. Jest prawdą, że chrześcijanie chodzą do kościoła, ale nie to czyni ich chrześcijanami. Nie można też urodzić się chrześcijaninem — nawet w kraju chrześcijańskim. Wiary nie można odziedziczyć. Prawdą jest, że chrześcijanie się modlą, ale modlitwa nie sprawia, że jesteś chrześcijaninem. Prowadzenie porządnego życia nie czyni chrześcijaninem. Czyste, moralne życie nie sprawi, że zostaniesz chrześcijaninem. Wielu ateistów prowadzi uczciwe, dobre życie. Gdyby to wystarczyło, Chrystus nie musiałby umierać na krzyżu. Czytanie Biblii nie czyni chrześcijaninem. Chrześcijanie kochają Biblię, a niektórzy nawet codziennie ją czytają. To, że ją czytasz, nie musi oznaczać, iż jesteś chrześcijaninem.
Niebezpieczne słowo „prawie”.
Co sprawia, że spotykamy „prawie chrześcijan”? Co stanęło na przeszkodzie Agryppie? Strach, ośmieszenie, uznanie tego za szaleństwo?
„Prawie chrześcijanin” ma niewolniczy strach przed człowiekiem. Co powiedzieliby najbliżsi, rodzina, przyjaciele, środowisko? Co twoja rodzina powie, kiedy umrzesz? „Prawie został uratowany!”
„Prawie” jest niebezpieczne z powodu zgubnego przekonania: „przecież Bóg jest miłością”, Bóg nie będzie ekstremalny, nie będzie drobiazgowy.
1 lutego 2003 roku, podczas powrotu z przestrzeni kosmicznej, prom kosmiczny Columbia uległ zniszczeniu w wyniku uszkodzenia osłony termicznej. Wahadłowiec prawie wykonał misję. Miał tylko około 16 minut do lądowania, prawie wylądowali, ale prawie, nie wystarczyło, by odnotować sukces misji. Tylko, dlatego, że wysłano wahadłowiec, nie gwarantowało, że misja przebiegnie pomyślnie. Tylko dlatego, że osiągnęli orbitę, nie znaczy, że misja jest sukcesem. Wahadłowiec musiał szczęśliwie wylądować, to wieńczy jego podróż. Astronauci wykonali ważne rzeczy, ale misja skończyła się niepowodzeniem i śmiercią 7 astronautów.
„Prawie” — ale nie zupełnie.
Pomyślmy o emocji, która zawarta jest w słowie „prawie”. Oto pięć sekund do końcowego sygnału meczu koszykówki. Twój ulubiony zespół przegrywa jednym punktem, ale oto piłkę ma najlepszy koszykarz zespołu. Szybki ruch, skacze i rzuca. Piłka zatacza łuk, uderza w obręcz, odbija się i… odpada. Fani wydali zbiorowy jęk — ich zespół prawie wygrał. „Prawie wygrali” — dwa słowa skręcające wnętrzności. Nie ma drugiej szansy; nie ma żadnego trofeum dla „prawie wygranej”, nie ma owacji, żadnego świętowania zwycięstwa. NIC!!!
Prawie nie jest wystarczająco dobre w głoszeniu słowa, które darzy życiem, bo jeśli wszystko, co wykona, będzie prawie decyzją, to po wylądowaniu będą tylko „prawie chrześcijanie”.
Agryppa pozwolił, by wyznanie Pawła wzruszyło go, może nawet uronił łzę, jego serce emocjonalnie było poruszone, prawie pokutował, prawie oddał życie Jezusowi. Prawie, ale nie całkiem.
Prawie czyni wielką różnicę.
Jeśli istnieje lista oczekujących, to zapewne są na niej Agryppa i Festus. Nie osiągnęli sukcesu, prawie zrobili to, ale nie całkiem. Jak wielu ludzi, którzy słyszą dobrą nowinę, będzie na tej liście. Prawie dokonali biegu, ale nie osiągnęli sukcesu, byli poruszeni, ale kiedy był czas na decyzję, byli tylko prawie gotowi.
Prawie czyni wielką różnicę.
Bycie prawie chrześcijaninem nie ratuje duszy od wiecznego zatracenia. Sukces albo niepowodzenie naszego życia będzie zależeć od tego, czy wysiądziemy bezpiecznie po drugiej stronie?
Słyszałem kilka razy jak dziennikarze, komentując lądowania wahadłowców, stwierdzali, że loty wahadłowców stały się prawie rutynowe, ale nie można pozwolić sobie, by misja wahadłowca stała się rutyną, to jest zbyt ważne, bo chodzi o życie.
Nie pozwólmy, by nasze życie duchowe stało się rutyną, to jest zbyt ważne, ale u wielu tak jest, a chodzi przecież o życie — wieczne życie.
Prawie przekonany, jest jak człowiek, który prawie został uratowany, a jednak zginął mimo wysiłków.
Co trzyma ludzi w „obozie prawie”, w którym znalazł się też Agryppa? — JUTRO.
Wielu sądzi, że jest zawsze jutro.
Ludzie o imieniu „prawie” mówią: „podejmę decyzję później”.
„A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro pójdziemy do tego lub owego miasta, zatrzymamy się tam przez jeden rok i będziemy handlowali i ciągnęli zyski, wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika” (Jak 4,13-14).
„Prawie chrześcijanin” jest jednym z najnieszczęśliwszych stworzeń na świecie.
Nie możesz mieć błogosławieństwa przez bycie prawie przekonanym. Twój głód nie może zostać zaspokojony przez prawie jedzenie ani twoje pragnienie ugaszone przez prawie napicie się.
Czasem można usłyszeć, jestem wierzącym, niepraktykującym, czyli wirtualnym. Samo wierzenie niewiele znaczy, nikt nie staje się chrześcijaninem dlatego tylko, że wierzy. Tysiące ludzi wierzy w konieczność używania mydła, a mimo to nie są z powodu tej wiary czyściejsi. Bycie prawie chrześcijaninem jest jak bycie absolutnie nikim.
„Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę?” (Mt 16,26).
Ludzie mówią o Jezusie Chrystusie. Wielu nawet dobrze się o Nim wyraża. Jednocześnie mogą nie wierzyć, iż to, co Biblia mówi o Jezusie, jest prawdą. Przedstawiają Jezusa, który odpowiada ich sposobowi myślenia, nie zaś takiego, jaki jest w Biblii. Agryppa z powodu posiadanej wiedzy nie stał się chrześcijaninem. Paweł stwierdza: „jesteś obeznany ze wszystkimi zwyczajami i spornymi zagadnieniami żydowskimi”.
Drzewo wiedzy nie jest drzewem życia.
„Prawie że chrześcijanin” używa religijnego języka jak: Chwała Bogu, Alleluja, Pan mi powiedział itp.
Jest jednak słowo, które niweluje słowo „prawie” – słowo „jestem przekonany”.
„Końcowa odpowiedź” w teleturnieju może pozwolić wygrać milion, ale jest dużo ważniejsza końcowa odpowiedź, co do której człowiek musi być przekonany. Nie wystarczy telefon do przyjaciela ani 50 na 50.
„Jaka jest twoja końcowa odpowiedź?”.
Agrypa stwierdził — później.
Paweł: „…wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia” (2 Tym 1,12).
Chrześcijanin nie powinien być znakiem zapytania, ale wykrzyknikiem! Czyni to wielką różnicę.
Czy naprawdę chrześcijanin, to coś znaczy?
grudzień 2012