„Eliasz był człowiekiem podobnym do nas…” (Jak 5,17).
Jednym z bardzo poważnych problemów dzisiejszych czasów jest to, że wielu ludzi nie jest naprawdę szczęśliwych! Są samotni i smutni. Nie mogą poradzić sobie ze strachem. Depresje przetaczają się po nich jak walec. Tak jest i z wieloma chrześcijanami: śpiewają, uśmiechają się, uwielbiają, jak długo?
Ludzie wiary prowadzili normalne życie.
Jeśli diabeł bawi się twoimi uczuciami, manipuluje, wchodzi do twego życia i wychodzi, kiedy tylko chce, to znaczy, że Bóg stoi z boku. W czym więc tkwi problem?
„Eliasz był człowiekiem podobnym do nas”, ale niestety my nie jesteśmy podobni do niego – jesteśmy zbyt samowystarczalni. Eliasz był pełen pasji, nie wygłaszał „gładkich” kazań, jego słowa padały jak roztopiony metal na ciało.
„Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim! Lecz lud nie odrzekł mu ani słowa” (1 Krl 18,21).
Głuche milczenie. Eliasz z prorokami pogańskich bóstw „zagrał w otwarte karty”, a więc wprost z diabłem.
Chrześcijańskie świadectwo to walka o moralność, godność ludzkiego życia, to protest przeciw panoszącemu się grzechowi.
Kiedy skończyła się konfrontacja z prorokami baala, Eliasza ogarnęła moc Pana. W tej mocy, jak maratończyk biegł przed wozem króla Achaba do bram miasta. Do tego momentu Eliasz był zainspirowany w duchu, nie bał się, był gorliwy dla Boga i nienawidził bałwochwalstwa, wstrząsnął mocami piekła! Co myślał, kiedy usiadł przed bramą miejską? Był człowiekiem, który dokonał rzeczy niezwykłych. Może oczekiwał, że Bóg dokończy niszczenia bałwochwalstwa w kraju! Może oczekiwał teraz śmierci krwawej Izebel, która nareszcie umiera ze strachu, a król abdykuje. Chyba pakuje już walizy i zamawia rydwan. Czekając poza miastem na Boży ruch, Eliasz czuł się bardzo ważny i może bardzo potrzebny.
„Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, poburzyli twoje ołtarze, a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam…” (1 Krl 19,10).
Jestem jedynym w Izraelu, który walczy dla Boga.
Bywają chwile, gdy duchowo czujemy się mocni, błogosławieni, skuteczni w działaniu i świadectwie. Ważne jest, aby tak było zawsze lub częściej niż nie.
„Achab opowiedział Izebel wszystko to, co uczynił Eliasz i jak kazał wybić mieczem wszystkich proroków Baala” (1 Krl 19,1).
Możemy wyobrazić sobie jak Izebel słucha opowieści męża i robi się coraz bardziej purpurowa – „krwawa Izebel”. Skończyły się żarty panie Eliasz, dobiorę się do ciebie. Nie ważne co może się stać – dopadnę cię.
„Wtedy Izebel wyprawiła gońca do Eliasza z takim poselstwem: To niechaj uczynią bogowie i niechaj to sprawią, że jutro o tym czasie uczynię z twoim życiem to samo, co stało się z życiem każdego z nich” (1 Krl 19,2).
Izebel przysięgła na bogów, którzy właśnie okazali się bezsilni. Eliasz nie musiał się niczego obawiać, ale Eliasz spanikował, wziął nogi za pas!
„Zląkł się więc i ruszył w drogę, aby ocalić swoje życie” (w 3).
W ciągu zaledwie kilku godzin przeszedł od świętej odwagi, pewności i władzy – do strachu, rozpaczy i zdezorientowania!
Kiedy stajesz twarzą w twarz z rozwścieczonym diabłem – a on chce cię dopaść, co robić? Jakub powiada:
„Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was” (Jak 4,7).
Co zrobił nasz zwycięski bohater, który był podobny do nas? Siedział na pustyni pod krzakiem jałowca, lamentując; „Mam już dosyć! Nie wytrzymam dłużej. Chcę umrzeć!”
Czy nie zdarzyło się komuś z nas powiedzieć: „Dosyć, Panie – chcę umrzeć”.
Jeremiasz doświadczył takiej samej sytuacji:
„Po cóż to wyszedłem z łona matki, aby doznać tylko znoju i udręki i swoje dni trawić w hańbie!” (Jer 20,18).
Wielu sprawiedliwych ludzi przechodzi przez okresy, kiedy uciekają przed diabłem, czując się pokonanymi. Może większość z nas już uciekała tak jak Eliasz? Być może siedzisz pod swoim „krzakiem jałowca” sfrustrowany. Mówisz w swoim sercu: „Panie, mam już dosyć. Zabierz mnie do domu!”
Jak odzyskać moc Pana?
Bóg jest z tobą. Zwyciężył Lew z pokolenia Judy. Bóg posłał anioła do Eliasza, możliwe, że z takim poselstwem: „Bądź z nim cierpliwy! On jest przestraszony, zmęczony, w depresji, lekko zbuntowany, nie przestrasz go, czuje się bezużyteczny. Myśli, że chce umrzeć, ale tak naprawdę chce żyć. Ja go kocham! Mam dla niego wiele pracy do wykonania w Moim królestwie”.
Dziś mamy Biblię, Słowo Boga, jest to lepsze niż jakikolwiek anioł! On mówi: „Idź do Mojego Słowa, bo w nim jest życie”.
Słuchaj głosu Pana!
Co tu robisz, Eliaszu? Dlaczego żyjesz w strachu i depresji? Wstań! Twoja praca dla mnie nie jest jeszcze wykonana. Jezus, powołując uczniów, powiedział, idźcie, a nie siedźcie.
Co Eliasza tak naprawdę bolało?
„Boże, pozwoliłeś diabłu zbliżyć się do mnie! Pozwoliłeś mu nękać mnie, zabrać mi moją radość, przestraszyć mnie. A ja nie zasłużyłem na takie traktowanie! Byłem święty, posłuszny, robiłem wszystko, co mi kazałeś. I po wszystkich moich modlitwach, kazaniach i posłuszeństwie, muszę jeszcze toczyć największą bitwę mojego życia! Już dość mam wszystkich lekcji, Panie! Nie chce się już więcej uczyć. Pozwól mi tylko odejść do domu, do chwały”.
W tym tkwi sedno, to jest cały problem: Jesteśmy zmęczeni uczeniem się Bożych dróg! Myślimy, „czy nigdy nie nadejdzie taka chwila, kiedy będę mógł usiąść i wiedzieć, że diabeł jest pokonany? Czy moje bitwy kiedykolwiek się skończą?”
Bóg chce nauczyć nas jak dać diabłu odpór. Musisz zrozumieć, dlaczego Bóg pozwolił. Są materiały ognioodporne, a chrześcijanin musi być „diablo-odpornym”. Bóg miał zamiar wysłać Eliasza z misją, która mogła wydawać się dziwna:
„Idź, udaj się w drogę powrotną … namaścisz Chazaela na króla nad Aramem … a Jehu … na króla nad Izraelem … Elizeusza zaś … na proroka na twoje miejsce” (1 Krl 19,15-16).
Eliasz otrzymał świeże namaszczenie. Sposobem diabła na nas jest strach. Bożym sposobem jest nadzieja, pewność, namaszczenie. On chce Cię użyć, a diabłu to się nie podoba. Musimy wiedzieć, gdzie chce nas mieć Bóg. Masz jak Henoch chodzić z Bogiem, jak Noe i Eliasz, kiedy wszystko się rozleci. Pełen pokoju, doświadczony uczeń, głoszący Jezusa ludziom, których świat się rozpadł. Bądź tam, gdzie Duch Święty ciebie pośle wzywając wystraszonych, zmartwionych i pełnych obaw ludzi.
Czy chodzisz z Panem? Po której jesteś stronie?
Jeśli chodzisz z Jezusem, rozmawiasz z Nim, słuchasz Go, wtedy diabeł będzie się też trzymać z daleka. Nie pozwalaj na zasianie lęku i strachu, nie panikuj, Jezus zwyciężył. Wspomnianych mężów Bożych nic nie mogło powstrzymać przed chodzeniem z Bogiem. Bóg ich pochłaniał. Wielu chrześcijan powinno stać się podobnymi do Jezusa.
Dlaczego tak nie jest? Ponieważ nie chodzą z Bogiem. Nie kochają Jezusa na tyle, by chcieć chodzić z Nim. Nie próbują przemodlić sytuacji – chcą ją przemyśleć. Nie opierają się na Słowie Bożym – opierają się na swoich „prawach”! Cała ich uwaga skupiona jest na sobie, ich potrzebach, ich pragnieniach.
Henoch nie miał Biblii, śpiewnika, współwyznawców, nauczycieli, ale znał Boga! Dlaczego dzisiaj jest to takie trudne? Eliasz nie odszedł, kuśtykając do Królestwa Bożego, ale odpłynął do swego Boga. Odszedł w blasku życia i chwały!
Każdy człowiek jest na tyle blisko Boga, jak bardzo chce. Jest na tyle święty i pełen Ducha, jak bardzo tego pragnie. Jezus powiedział:
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5,6).
Jeśli masz pragnienie, to i masz zwycięskie życie.
sierpień 2001