Jaki rzucasz cień?

Jaki rzucasz cień?

Z cyklu: Ten świat nie jest domem mym.

Jaki rzucasz cień?

Zbliża się zaś koniec wszystkiego. Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście mogli się modlić” (1 Ptr 4,7).

Jesteśmy obcymi w obcej ziemi.

Bóg dał nam bezcenny skarb – czas. Ludzie lekceważą tę wartość, nie są ani roztropni, ani trzeźwi. Moglibyśmy zaryzykować drastyczne stwierdzenie, że są krótkowzrocznymi ignorantami.

Nowy Testament w wielu miejscach odwołuje się do tego lapidarnego zwrotu: przybliżył się koniec wszystkiego”.

Ap. Paweł przypomina:

Wasza życzliwość niech będzie znana wszystkim ludziom. Pan jest blisko” (Flp 4.5).

Czasy sobie współczesne ewangelista Jan nazywa ostatnią godziną:

Dzieci, jest już ostatnia godzina” (1 Jan 2,18).

Bóg stawia nam cele i daje określony czas na ich realizację. Nie mamy całej wieczności.

„…mijają nasze lata jak westchnienie. Nasze życie to lat siedemdziesiąt, a jeśli sił wystarcza – osiemdziesiąt. Chlubą ich trud i marność, szybko mijają, my zaś odlatujemy” (Ps 90,9-10).

Rolnik nie może lekceważyć czasu, pór roku. Powinien siać o właściwym czasie i zbierać o właściwym. Wydaje się, że człowiek w 90% lekceważy swój czas, odkłada wiele ważnych decyzji na zimę, mimo że powinien uczynić to wiosną.

Czas zbliżył się do pewnego apogeum. Symptomy tego niepokojącego zbliżenia możemy obserwować codziennie. Teraz już nie tylko jacyś nawiedzeni religijni ludzie próbują wyznaczać pewien niebezpieczny kres dla istnienia życia, ale nauka dzięki swej wiedzy ośmiela się wyznaczać terminy. Przyroda, zjawiska w kosmosie, wysyłają sygnały ostrzegawcze, dlatego jest bardzo zasadne pytanie ap. Piotra:

Skoro to wszystko zostanie zniszczone, to jacy wy powinniście być w świętym postępowaniu i pobożności” (2 Ptr 3,11).

Godzina nie jest równa godzinie. Czas jest bezlitosny, nieubłagany – ciągle mija, bez względu na to, co się dzieje, a ludzie mówią; „poczekajmy, jeszcze jest czas”. Wydaje się jednak, że czas jakby dla każdego był inny. Kiedy jednak nadejdzie ostateczne rozliczenie, nie będzie żadnego „spróbujmy jeszcze raz”.

Ani lekarz, ani lekarstwo, po śmierci nie są potrzebni.

Wielu ludzi nie wierzy, że ten świat kiedykolwiek dotrze do końca, ale Jezus powiedział, że to nastąpi. Wielu zapowiedziom nie wierzono, a jednak się zdarzyły.

Kiedy Edward Jenner zaproponował szczepienia ochronne przeciw ospie, większość była sceptyczna, a jednak ospa została powstrzymana.

Kiedy Alexander Graham Bell zasugerował, że można komunikować się za pomocą telefonu, ludzie mówili, że to nigdy się nie zdarzy!

Kiedy Robert Goddard zaczął pionierską pracę z rakietami (zbudował pierwszą w historii rakietę na paliwo ciekłe) powiedział, że człowiek pewnego dnia wyląduje na księżycu. Nikt nie wierzył.

Przesłanie Piotra było przeznaczone wyraźnie dla kościoła w czasie, kiedy to pisał, ale i dla każdej następnej generacji wierzących. Jest to poselstwo ostrzegające, gdyż Piotr prorokował:

Przede wszystkim to wiedzcie, że w dniach ostatecznych przyjdą szydzący szydercy, którzy będą postępować według własnych żądz” (w.3)

Pan nie zwleka z wypełnieniem obietnicy – chociaż niektórzy uważają, że zwleka – ale jest cierpliwy względem was, gdyż nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz aby wszyscy się nawrócili. A dzień Pana przyjdzie jak złodziej. Wówczas niebiosa z hukiem przeminą, żywioły zaś zostaną zniszczone w ogniu, i ziemia, i te dzieła, które na niej zostaną znalezione” (2 Ptr 3,9-10).

Naprawdę, widzimy już tę rękę piszącą na ścianie.

Piotr nie przekazuje rady na temat fizycznych i finansowych przygotowań. Nie mówi nic o tym, jak stawić czoła temu, na co przygotowują się preppersi. Ap. Piotr tym się nie zajmuje.

Prepper jest osobą, która na poważnie bierze odpowiedzialność za przetrwanie własne i swojej rodziny. Samodzielność i gotowość jest główną cechą każdego prepersa. Świadomość apokalipsy – końca świata jest wyzwaniem do poświęcenia się dla rodziny, zdobywania szerokiej wiedzy na temat przetrwania i survivalu.

Prepers gromadzi przedmioty, które w chwili apokalipsy będą w stanie go utrzymać przy życiu.

Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pana nadejdzie jak złodziej w nocy” (1 Tes 5,2).

Żadne alarmy nie zabrzmią; żadne nagłówki gazet nie ogłoszą tego przed czasem. Nie obudzimy się pewnego ranka, by powiedzieć: „To jest dzisiaj ten dzień”. Dzień Pana spotka się z nami nagle. Jeśli będziemy czekali z niecierpliwością na jego powrót, naturalnie skoncentrujemy się na duchowych sprawach.

Kiedy zaczynamy wierzyć w rzeczywistość po innej stronie, zaczynamy zachowywać się inaczej na tej stronie” (Joseph Stowell).

Chrześcijanie nie powinni skupiać się tylko na przeżyciu na tej ziemi, ale na byciu przygotowanym, kiedy Jezus powróci.

Niebo jest naszym planem ucieczki!

Ap. Piotr skupia się na ważności przygotowania serca. Dlatego pyta: „Co jest w waszych sercach w tych dniach ostatecznych, czy przygotowujecie się duchowo?”

Diabeł wie, co jest napisane w Słowie Bożym, a my?

W domu Bożym grzech został wybielony, a piekło wyrzucone do lamusa. Ludzie wymyślają rzeczy nadprzyrodzone, grę na emocjach. Celem chrześcijanina nie jest już tylko czystość serca i „upodobnianie się do Chrystusa”, lecz „magia wiary”. Można długo słuchać nowej ewangelii i nie usłyszeć ani słowa o pokucie.

Nauczanie wytworzyło pokolenie chrześcijan, którzy usychają, gdy tylko słońce mocniej przygrzeje.

Ktoś powiedział:

Powinniśmy żyć, jak gdyby Jezus umarł wczoraj, wstąpił do nieba dzisiaj i wróci jutro”.

Nasz wpływ przeważnie jest nieświadomy. Kiedy idziemy w słońcu, nie myślimy o naszym cieniu. Nie zastanawiamy się, czy on ma na coś wpływ, czy nie. Rzucamy najlepszy cień, kiedy zajmujemy właściwą pozycję względem światła. Ci, którzy żyją w ciemności, nie rzucają żadnego cienia. W taki sam sposób mamy wpływ na tych, z którymi mamy kontakt.

Wynoszono również chorych na ulice i kładziono na łożach i noszach, żeby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich” (Dz 5,15)

Nasz duchowy cień może mieć pozytywny lub negatywny wpływ. Czasem nie jesteśmy świadomi, że inni obserwują nas. Gdy idziemy ulicą, nawet nie myślimy o naszym cieniu. Gdy jesteśmy między ludźmi, oni obserwują „nasz cień”. Cień człowieka jest często większy i dalej sięga niż sam człowiek.

Na kontrolnym badaniu teścia, z którym byłem u lekarza, pani doktor wiedząc, że jestem pastorem, powiedziała: „wy zielonoświątkowcy zawsze macie Biblie przy sobie a u pana nie widzę jej”. Musiałem udowodnić, że mam przy sobie w małym formacie. Cień był zbyt krótki.

Wszystko zaczyna się od nas, ocena od nas, sąd od nas. Musimy być świadomi, jak duży jest nasz wpływ na tych, którzy nas otaczają.

Kiedy nasze dzieci dorastają, siadamy z nimi i rozmawiamy, ponieważ chcemy mieć wpływ na ich życie. Gdzie jest nasz prawdziwy wpływ? To nie nasza rozmowa, ale nasz cień, który one obserwują.

Wy jesteście solą ziemi” (Mt 5,13).

Wy jesteście światłem świata” (5,14).

Tak niech jaśnieje wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i oddawali chwałę waszemu Ojcu w niebie” (5,16).

Nasz wpływ jest jak kręgi na wodzie, gdy wrzucimy kamień. One rozchodzą się coraz dalej i dalej. Często nie widzimy jak daleko.

Dlaczego cień? Chrystus jest naszym światłem. Właśnie dlatego to jest tak ważne, mamy wpływ, gdy w Nim żyjemy i rzucamy cień.

Nasze życie mówi więcej o nas niż nasze słowa.

Jak wielkim musisz być, by rzucić cień? Wystarczy nawet bycie najmniejszym, a rzucisz cień. Czy twój wpływ rzuca cień? Piszemy historię naszego chrześcijaństwa każdego dnia.

Naszym listem wy jesteście, napisanym w naszych sercach, a znanym i czytanym przez wszystkich ludzi. Przecież powszechnie wiadomo, że przez nasze posługiwanie jesteście listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żyjącego, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc” (2 Kor 3,2-3).

Kiedy człowiek żyje prawdziwym chrześcijańskim życiem, nie musi stać na ulicy i krzyczeć: jestem zbawiony, uświęcony, napełniony Duchem Świętym. Wielu wrzeszczy, jacy są duchowi, żyj w Duchu Św.

Ludzie zobaczą twój cień, tylko rzucaj go.

Piotr przechodził w ciszy, a cień działał, bo była obecność Ducha Św. w Piotrze. To jest argument dla wiary tych, co jeszcze nie są gotowi do tamtego świata.

Coś, co mówisz, nie jest głośniejsze, niż coś, co robisz”.

W Chile jest drzewo, które daje przyjemny cień w tropikalnym słońcu, ale ma sok trujący w korze. Ludzie nieświadomi siadają pod drzewem i kończą opuchnięci na twarzy, kończynach.

Nie pozwól twojemu cieniowi otruć innego.

Gdy John Wesley wygłosił kazanie w jednej małej wsi, od tego momentu nie można było znaleźć ani jednego miejsca, gdzie można było kupić alkohol. Jego cień pobłogosławił.

Znamy historię Mojżesza, kiedy zszedł z rozmowy z Bogiem, Jego wpływ był ogromny, ludzie nie mogli patrzeć na blask Jego twarzy. Takiego wpływu Bóg oczekuje z naszego życia, bo:

Czas bowiem, aby się rozpoczął sąd od domu Boga. A jeśli zaczyna się od nas, to jaki będzie koniec tych, którzy nie są posłuszni Dobrej Nowinie Boga?” (1 Ptr 4,17).

Jeśli mamy być wpływem, cieniem, w tym zlodowaciałym, okrutnym świecie, musimy iść w Świetle, aż staniemy się dziećmi Światła.

Celem naszego świecenia nie jest, aby inni ludzie mogli zauważyć nas, ale żeby inni ludzie mogli zauważyć Boga!”

Nie zawsze jesteśmy świadomi, że skoro od nas zaczyna się ocena, to gdzie sięgnął nasz cień.

Rzucajmy właściwy cień.

Błogosławieństwo w przebraniu

Błogosławieństwo w przebraniu

Błogosławieństwo w przebraniu

Wtedy rzekł Józef do faraona: Sny faraona oznaczają jedno i to samo. Bóg oznajmia w nich faraonowi, co zamierza uczynić. Siedem krów pięknych, to siedem lat, a siedem kłosów pięknych, to też siedem lat; jest to bowiem sen jeden. Nadejdzie teraz siedem lat wielkiej obfitości w całej ziemi egipskiej, a po nich nadejdzie siedem lat głodu i zapomną, że była wielka obfitość w ziemi egipskiej, i głód wyniszczy ziemię, tak że nikt nie będzie pamiętał o obfitości w kraju z powodu tego głodu, który nastąpi, gdyż będzie on bardzo ciężki (1 Mojż 41,25-31).

Jesień rzewne wspomnienie lata. Tylko fotografie przypominają, że czas wakacji, urlopów, minął. Minął również czas żniw i dziękczynnych modlitw za obfite plony (o ile jeszcze w zborach tzw. święto dziękczynienia ma miejsce). Nieco z opóźnieniem wspominam, ale zawsze jest dobry czas na refleksję.

Chcę zachęcić nas do wdzięczności. Pomocną w tym będzie historia opisana w Biblii. Konfrontacja dwóch gigantów; Faraona i Józefa. Poganina i Bożego człowieka.

Nie było powodów, dla których Faraon miałby czuć się zaniepokojony czymkolwiek. Był absolutnym władcą i znał smak władzy. Egipt miał się dobrze. Faraon miał sen, który przyprawił go o niepokój. Był też młodzieniec imieniem Józef, który odegra ważną rolę w tej historii. Józef i Faraon jeszcze o sobie niewiele wiedzą i nie znają się osobiście, ale zegar już tyka. Zapleczem jednego była władza i bóstwa pogańskie, drugiego, był żywy Bóg Izraela. Zderzenie dwóch światów, ale „Bóg ma plan”.

Bóg użyje snu, w którym pojawi się zapowiedź błogosławieństwa w przebraniu (krowy i kłosy zboża), by pokierować historią Egiptu i przyszłością Izraela. Bóg zdecydował zasygnalizować faraonowi, od kogo tak naprawdę zależy dobrobyt jego kraju.

Nadchodziło doświadczenie, ale też błogosławieństwo. Po co? By człowiek nauczył się szacunku dla Bożej troski.

Bywa, że ludzie, nie są naprawdę wdzięczni. Wierzą, że zasługują na coś, co mają i na coś, czego nie mają, a mieć powinni. Bóg, przygotowując program gospodarczy Egiptu umieścił Józefa w swojej poczekalni na 13 lat, a błogosławieństwo przyszło w przebraniu. Wizja tego, co czeka Egipt, ujawniła, w jakim miejscu historii jest faraon i Józef.

Wydaje się, że futurolodzy, ekonomiści, meteorolodzy są przewidujący i co? Są bezradni, gdy Bóg chce przypomnieć, gdzie jesteśmy.

Gdyby nie to biblijne doświadczenie, które nazywam „błogosławieństwem w przebraniu”, nie byłoby narodu Izraelskiego. Bóg nie pozostawił pogańskiego Egiptu w rozpaczy, zatroszczył się ze względu na wybranych – na Izrael.

Faraon miał troskę, Józef wizję i spotkali się, by oznajmić ówczesnemu światu:

Skoro Bóg oznajmił ci to wszystko, nie ma nikogo, kto by był tak rozsądny i mądry jak ty” (41,39).

Józef nagle otrzymał społeczną i polityczną pozycję. Kolorowy zawrót głowy. Z niewolnika na ministra gospodarki. Od odpowiedzialności i mądrości Józefa kraj będzie żyć lub umierać z głodu. Ci, co musieli pracować na roli, budować magazyny nie postrzegali całej sytuacji jako błogosławieństwo, to była harówka.

Na nabożeństwach dziękczynnych (tych specjalnych) jesteśmy zgromadzeni, by podziękować Bogu za Jego wierność w trosce o nas. Nie wymaga to specjalnego święta państwowego, by umotywować i pobudzić nas, do bycia wdzięcznymi Bogu.

Wdzięczność jest naszą powinnością.

Skoro jest to powinność, to czemu tak często czytamy w Biblii: bądź wdzięczny, dziękuj, błogosław. Przypomnienie pojawia się ze względu na pojawiający się czasami pogląd, że nam się należy, bo jesteśmy wierzący. Tak wprost – bo zapominamy.

Błogosławieństwo to nie koniecznie tylko „tłuste krowy”, ale te „chude, szpetne” też.

Ilu potrzebnych jest jeszcze „Józefów”, kaznodziei, ewangelistów, misjonarzy, by ogłosić temu światu Boże ostrzeżenie? By przywódcy, mocarze, rządzący, zrozumieli, że jest KTOŚ, kto ma im coś do powiedzenia o tej ziemi, o ich życiu i przyszłości.

Musimy mieć świadomość, że niedostatek będzie częścią Bożego planu poprzedzającego Jego powtórne przyjście i sąd nad grzechem.

Kiedy wszystko wydaje się iść dobrze, czy obchodzi mnie co dzieje się wokół? Jest pokusa, by stać się zadowolonym z siebie.

Jest piękny zwrot w Biblii, który pojawia się kilka razy: „zdarzyło się”, to znaczy, że nie było tak cały czas.

Jakże inna była postawa Józefa niż ewangelicznego nowobogackiego, który powiedział:

Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, najedz się, napij i baw się dobrze. Bóg jednak powiedział do niego: O, bezmyślny człowieku!” (Łk 12,19-20).

Nie obfitość jest problemem, ale brak wdzięczności.

Po pogrzebie bogatego człowieka ktoś spytał: „zastanawiam się, jak dużo pozostawił?” Odpowiedź brzmiała: wszystko.

Czy umiemy być wdzięczni Bogu, że przygotował nam grunt przez różne okoliczności do takiego życia jak obecne? Łatwo jest obrosnąć w duchowe piórka.

Chciałbym podać jedną z biblijnych list spraw, za które mamy być wdzięczni:

Chwalcie Pana, Albowiem dobrze jest śpiewać Bogu naszemu, Bo to wdzięczna rzecz; pieśń chwały jest miła” (Ps 147).

Uzdrawia tych, których serce jest złamane. Podnosi pokornych. Okrywa niebiosa obłokami. Przygotowuje deszcz dla ziemi. Sprawia, że trawa rośnie na górach. Daje bydłu pokarm jego, Młodym krukom, gdy do niego wołają. On zapewnia pokój granicom twoim. Karmi cię najlepszą pszenicą. On daje śnieg jak wełnę, Szron jak popiół rozsypuje. Posyła słowo swoje i sprawia roztopy, Wionie swym wiatrem i ciekną wody. Oznajmił swe słowo Jakubowi. Ustawy swe i prawa Izraelowi.

Chwal Boga dla piękna ziemi, nieba. Chwal Boga z powodu cudu dnia i nocy, wzgórz i dolin, kwiatów, słońca i księżyca.

Czy powinienem chwalić Boga za całą rzeczywistości, wobec której muszę stawać? Dziękczynienie pasuje wśród całej rzeczywistości, dobrej i złej, pięknej i brzydkiej, w chronicznej chorobie, bólu i niedostatku, ponieważ w naszym dziękczynieniu jesteśmy postawieni twarzą w twarz z Bogiem.

Kiedy chwalimy Boga, dziękujemy za wpłacenie kaucji za nas, kolejny raz. Nie ma żadnego powodu, by rozpaczać. Bóg jest w pracy i dziękczynienie jest stosowne.

Kiedy jesteśmy wśród ludzi, których serca są napełnione wdzięcznością, jesteśmy uchwyceni przez Boga. Kiedy zbieramy się jako wspólnota ludzi Boga, mamy cudowną okazję tworzenia klimatu, w którym mężczyźni i kobiety, czując się sfrustrowani i zdesperowani i samotni, mogą zostać pokrzepieni.

Kiedy zaśpiewamy chwałę Bogu i dziękujemy za Jego dobroć, uczestniczymy w atmosferze wdzięczności. A kiedy to robimy, przyciągamy innych.

Nasze uwielbienie nie musi być rutynowe, nie musi być bezbarwne. Ono może być ciepłe i atrakcyjne, ponieważ dziękczynienie jest stosowne.

Bóg wstrząsnął Egiptem, który zbytnio ufał sobie.

Zastanawiam się, czy wdzięczność sprawia nam trudności?

Joseph Haydn był jeden z największych kompozytorów jego czasów. Jednak nie każdy doceniał jego muzykę. Kiedy napisał utwór dla kościoła, ludzie skarżyli się, że był zbyt radosny. To nie odbijało szacunku i surowej świętości jak wierzyli, że Bóg chce.

Odpowiedział: „Nie mogę nic na to poradzić. Piszę, co jest we mnie. Kiedy myślę o Boskiej Istocie, moje serce jest tak pełne radości, że nutki lecą jak z wrzeciona. A ponieważ mam radosne serce, On słucha, gdy służę mu radośnie”.

– Jeśli obudziłeś się dzisiaj rano bardziej zdrowy niż chory, jesteś bardziej pobłogosławiony niż milion ludzi, którzy nie przeżyją tego tygodnia.

– Jeśli możesz wziąć udział w nabożeństwie, spotykając się w kościele bez strachu, szykan, aresztowania, tortur, albo śmierci, jesteś pobłogosławiony bardziej niż trzy miliardy ludzi w świecie.

– Jeśli masz jedzenie w lodówce, ubranie w szafie, dach nad głową i miejsce do spania, jesteś bogatszy niż 75% ludzi w świecie.

– Jeśli możesz czytać Biblię, jesteś pobłogosławiony więcej niż 80% ludzi w świecie.

Świat ciągle czeka na ludzi Bożego ducha, którzy oznajmią Jego wolę i zrealizują Bożą wizję, bo to, co było pięknem, zostało wchłonięte przez „szpetne krowy”.

Czy masz już nowe imię, nową wizję i starą wdzięczność za Jego błogosławieństwo nad swoim życiem?

Dziękczynienie powinno być czymś, co przenika każdą naszą modlitwę.

Nadejdzie dzień szczególnego żniwa, które nie będzie wszystkich zadowalać. O tym żniwie mówi nam księga Objawienia. Szczególny sierp zostanie zapuszczony, by zżąć to, co będzie duchowym plonem ziemi.

„…wyszedł inny anioł i głośno zawołał w stronę Tego, który siedział na obłoku: Zapuść swój sierp i żnij! Nadeszła pora żniwa! Bo dojrzało już żniwo ziemi” (Obj 14.15).

Pytanie brzmi: czy dostrzegamy błogosławieństwa w Bożym przebraniu, aby być wdzięcznymi Bogu zawsze za drogi naszego życia?

Bądźmy wdzięczni zawsze, czasami „będzie się zdarzać”, ale tak zawsze nie będzie. W domu Ojca jest już zastawiony stół błogosławieństwa.

Dziedzictwo w niebie

Dziedzictwo w niebie

Z cyklu: Ten świat nie jest domem mym

Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was” (1Ptr 1,3-4).

Wydarzenia w świecie prowokują mnie do zadawania sobie pytania, jak bardzo jestem gotowy do spotkania z powracającym Jezusem Chrystusem jako Panem. Ciągle słyszę zwycięskie kazania o sukcesach na ziemi, a kto przygotowuje się na eschatologiczne spotkanie Chrystusa w naszej niebiańskiej ojczyźnie?

Ten świat nie jest domem naszym.

Odnoszę wrażenie, że coraz mniej wierzący zainteresowani są przyjściem Jezusa. Bardziej liczy się arkusz kalkulacyjny zysków, osiągnięć, sukcesów jakbyśmy to mieli zabrać jako bagaż do wieczności.

Właśnie, wolimy ziemskie tematy, bo chyba niektórzy wierzą w niebo na ziemi. Po co tak od razu o wieczności, to taki temat niezręczny. Nie dajcie się ująć w pułapkę ziemskich rozliczeń. Nasz arkusz bilansu życia przejdzie weryfikację w niebie nie na ziemi.

Nadzieja świata jest zbudowana na bezpieczeństwie posiadania. Nadzieja chrześcijanina jak mówi ap. Paweł o sobie to Jezus Chrystus:

Paweł, apostoł Chrystusa Jezusa z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, i Chrystusa Jezusa, nadziei naszej” (1 Tym 1,1).

Nasza nadzieja nie jest statyczna. Nasza nadzieja jest oparta na obietnicy, która sięga poza śmierć. Jezus nie jest jedynie obiektem pamięci; jest On osobą, którą możemy spotkać.

Kościół Jezusa Chrystusa to Kościół nadziei. Zawsze czegoś oczekujemy, mamy plany i spodziewamy się, spełnienie wieńczy nasze marzenia. Wiara i nadzieja razem z miłością są trwałymi podstawami chrześcijańskiego życia.

„…uwierzyliście w Boga, który go wzbudził z umarłych i dał mu chwałę, tak iż wiara wasza i nadzieja są w Bogu” (1 Ptr 1,21).

Nasza nadzieja skierowana jest na to, co przed nami:

1. Wieczność z Bogiem

„…odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was” (1Ptr 1,3-4).

2. Nadzieja życia wiecznego

Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni” (1 Kor 15,19).

3. Wieczna chwała

„…utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” (Rzym 8,18).

4. Powtórne przyjście Chrystusa.

ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1 Ptr 1,7).

Ta nadzieja wyczula sumienia, zachęca do gorliwej służby i prawdziwego uświęcenia.

Dzisiejszy świat to świat umierający, oczekujący na wyzwolenie, na nadzieję zwycięstwa.

Musimy zadać sobie pytanie, gdzie ulokowaliśmy naszą nadzieję, co jest jej osią? Ziemia czy wieczność z Bogiem?

Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat…” (2 Tym 4,10).

Ludzie nie poddają się z powodu braku wiary, poddają się z powodu braku nadziei.

Nadzieja jest bardzo pożądanym towarem. Ludzie spoglądają w niewłaściwym kierunku, szukając nadziei. Zbyt często umieszczamy nadzieję w niewłaściwym źródle: ludzie wierzą w siebie, partnera, w ich pracę, mają nadzieję w lekarzach, ale wszystko to może zawieść.

Nadzieja chrześcijanina jest zakorzeniona w Bogu i On nie zawodzi. Jego Słowo jest prawdziwe. Jego obietnice są pewne. Jego zbawienie jest wieczne.

Ten świat nie jest domem mym.

W ten sposób dał nam dostęp do dziedzictwa, które nie ulegnie zniszczeniu, skażeniu ani nie utraci świeżości. Czeka ono odłożone w niebie. Należeć będzie do was” (1 Ptr 1,4; EIB).

Odłożone w niebie, zarezerwowane” – słowo, które ma wiele zachęty, to najlepszy depozyt bezpieczeństwa. To jest ta wiara, która podtrzymuje nas we wszelkiego rodzaju kłopotach. Relacje eksplodują, dzieci rozczarowują, rodzice zawiedą, klienci idą do konkurencji, nasze ciała starzeją się, ale Bóg nigdy nie zawodzi. Trzymamy się kurczowo jego i czekamy z niecierpliwością na świat, którego jeszcze nie widzimy.

To dziedzictwo nie może zaniknąć jak nasze pieniądze w funduszach, lokatach. Mamy lokatę w banku nieba i stopa procentowa jest nie z tego świata!

Życie nie zostało zaprojektowane, by być łatwe albo wolne od trudności. Zbyt wielu ludzi opiera swoje życie na fałszywej filozofii, że życie powinno być łatwe. Chrześcijanie stają się uwiedzionymi przez fałszywą filozofię i zastanawiają się, dlaczego oni muszą przejść przez jakieś próby, walki, finansowe upadki, problemy ze zdrowiem, w końcu śmiercią. Dlatego tak chwytliwe jest nauczanie, że nam się należy życie łatwe, miłe i przyjemne.

Nie ma żadnych zwolnień, tylko dlatego, że jesteś chrześcijaninem.

Życie nie jest łatwe. Jednak ta nadzieja będzie trzymać nas. Należność czeka w niebie.

Ten świat nie jest domem mym.

Żyjemy w świecie, który możemy widzieć. Łatwo jest skupić się na teraźniejszości, ale teraźniejszość pewnego dnia minie.

Nasze życie rozciąga się na lat siedemdziesiąt, A jeśli starczy sił, to na lat osiemdziesiąt. Co ich chlubą? Trud i znój. Tak. Błyskawicznie przemijają” (Ps 90,10).

Jesteśmy na ziemi z krótkoterminową wizą, jej ważność będzie wygasać.

W każdym kraju więdną najpiękniejsze kwiaty i umierają najszlachetniejsze rośliny. Chrześcijanin jednak będzie przeniesiony do świata, gdzie nie ma zmian i zepsucia, gdzie pokoju i radości nie naruszają przypadki.

Nadzieja chrześcijanina ma być niezależna od okoliczności. Zachęcający aspekt naszych prób jest ten, że one są sezonowe, tymczasowe. Autentyczność naszej wiary jest dużo więcej cenniejsza niż złoto, chociaż jest przetestowane przez ogień. Bracia, siostry, przyjaciele, Bóg jest w procesie przetapiania nas.

Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, niemający żadnych braków” (Jak 1,2-4).

Zbyt często próbujemy użyć Boga, by zmienić nasze okoliczności, kiedy On używa naszych okoliczności, by zmienić nas” (D. Osborn Denver Seminary).

Testy wykazują autentyczność naszej wiary.

Bywa, że mamy pomysł i chcemy, by Bóg przystawił swoją pieczątkę, nawet wymyśliliśmy jej treść: „Pan powiedział”.

Ten świat nie jest domem mym.

Nowy Testament często mówi o ostatnim dniu lub dniach oraz czasach ostatecznych.

Chrześcijanie wierzyli, że już żyją w czasach ostatecznych. „Ostatnia to już godzina” – pisze Jan:

Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina (1 Jan 2,18).

Chrześcijanin powinien być osobą, której twarz, gesty, mowa ciała, wszystko mówi o relacji z Bogiem.

Bóg powiedział nam w Biblii, jakie będzie zakończenie dla wierzących i niewierzących. Życie może czasem wydawać się ponure w obecnym momencie, ale Bóg zachęca nas, by pilnować przyszłości z nadzieją w naszych sercach. Bo…

Ten świat nie jest domem mym.

Złamana niepewność

Złamana niepewność

Złamana niepewność

Daj mi, Panie, poznać kres mój I jaka jest miara dni moich, Abym wiedział, jak jestem znikomy! Oto na szerokość dłoni wymierzyłeś dni moje, A okres życia mojego jest jak nic przed tobą. Tylko jak tchnienie jest wszelki człowiek, choć pewnie stoi” (Ps 39,5-6).

Taki dzień jak pierwszy listopada skłania do refleksji i zadumy. Każdy z nas w jakimś czasie przeżył odejście kogoś bliskiego do wieczności. Czy zdarzyło się to 5 miesięcy, czy 50 lat temu, to przy wspomnieniach nadal pojawia się element smutku?

Istnieje pogląd zakładający, że po śmierci wszystko ulega unicestwieniu. Dla wielu ludzi bardzo wygodny, bo nie rodzi on właściwie żadnych zobowiązań w życiu doczesnym i pozwala na dowolne jego przeżycie. Taki i podobne poglądy nie odpowiadają jednak nauce Słowa Bożego. Bóg powiada:

I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga, księga żywota została otwarta; i osądzeni zostali umarli na podstawie tego, co zgodnie z ich uczynkami było napisane w księgach” (Obj 20,12).

Z tekstu wynika, że śmierć ciała nie kończy życia człowieka, zmarli żyją nadal. O ile nikt z ludzi nie może nam udzielić żadnych wyjaśnień w sprawach życia po śmierci, musimy serio traktować wypowiedzi Biblii oraz samego Jezusa Chrystusa, najwyższego autorytetu w tej sprawie.

Śmierć i myśl o niej wywołuje i wywoływała zawsze uczucie niepokoju, przerażenie, strach, bunt. Śmierć jest wpisana w nasze życie, nic nie ma wspólnego z tym, co o niej myślimy i kogo za nią będziemy oskarżać. Nikt nie ma immunitetu od śmierci. Po ludzku wydaje się niesprawiedliwością. Wolimy o niej nie myśleć, nie mówić. Mamy czasem uczucie, że ciągle gdzieś się czai.

Potrzebą człowieka w tej sytuacji jest poznać wartość czasu.

Pozwól mi, Panie, poznać mój koniec i liczbę moich dni…”

Aby zrozumieć wartość roku zapytaj, studenta, który oblał rok.

Aby zrozumieć wartość miesiąca zapytaj, matkę, która urodziła dziecko.

Aby zrozumieć wartość godziny zapytaj, zakochanych, którzy czekają, by się spotkać.

Aby zrozumieć wartość minuty zapytaj, osobę, która spóźniła się na pociąg.

Aby zrozumieć wartość sekundy zapytaj, osobę, która uniknęła śmierci w wypadku.

Może chcielibyśmy spytać Boga, jak wiele czasu zostało nam do spotkania z wiecznością?

Nic nie jest tak pewne, jak śmierć i nic nie jest tak niepewne, jak godzina śmierci”.

Czy chcemy myśleć o tym albo nie, musimy zrozumieć, że długość naszego życia nie jest gwarantowana, co najmniej nie w tym świecie. Apostoł Paweł wiedział, że życie jest tymczasowe:

Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba” (2 Kor 5,1-2).

Największym wrogiem nie jest śmierć, ale bezsensowne życie.

Nadzieja jest nadzwyczajnym słowem – spodziewam się. Dla chrześcijan znaczy, że mamy kompletne zapewnienie i zaufanie w to, w co wierzymy, w kogo wierzymy, co Bóg obiecał i gdzie będziemy spędzać wieczność.

Śmierć nie jest wypadkiem – to jest spotkanie.

Chrześcijanie znaleźli odpowiedź na zjawisko śmierci, ponieważ mamy słowo objawienia od Boga.

I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga, księga żywota została otwarta; i osądzeni zostali umarli na podstawie tego, co zgodnie z ich uczynkami było napisane w księgach” (Obj 20,12).

Śmierć ciała nie kończy życia człowieka, zmarli żyją nadal. Nie jesteśmy bez nadziei. Biblia jest naszym „systemem wczesnego ostrzegania” dotyczącym przyszłości. Bóg dostarcza nadziei w beznadziejnym świecie.

Śmierć powoduje stawianie pytań i oczekujemy odpowiedzi.

Pierwsze pytanie: „Gdzie jest mój…?”

Księga Objawienia zapewnia nas, że wiara nasza nie była i nie jest daremną. Śmierć może zrodzić żal, który wynikać będzie z naszych więzów pokrewieństwa lub niedostatecznej wiedzy na jej temat. Może myślimy, że nasza wiara, ufność, modlitwy, to tylko zmarnowany czas. Mamy wrażenie, że nic się na skutek naszej wiary nie dzieje, że nadzieja gdzieś się rozwiała. Tak jednak nie jest!

Potem widziałem, a oto tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w swych rękach” (Obj 7,9).

Klucz odpowiedzi na pytanie „gdzie jest” znajduje się we frazie Jezusa skierowanej do jednego z ukrzyżowanych razem z Jezusem: „dziś będziesz ze mną w raju”. Sześć jasnych słów: „dziś będziesz ze mną w raju”. Żadne wizje, żadne spekulacje, żadne teologiczne wyjaśnienia, żaden psychoanalityk w tym nie może pomajstrować. Odpowiedź Jezusa była jasna. Właśnie to mówi Biblia. Ludzie nie rozpływają się w przestrzeni, nie są kosmicznym pyłem – .

Z poziomu wzroku zawsze mamy wrażenie, że biblijnie wierzący ludzie są w mniejszości, to grupy entuzjastów zapaleńców, może nawet fanatyków, ale kiedy spojrzeć z perspektywy nieba okazuje się, że jest inaczej. Nie będzie to garstka nawiedzonych zapaleńców, ale wielki tłum zbawionych Dzieci Bożych. Całe niebo bierze udział w tym radosnym wydarzeniu, bo osiągnęli cel ci, dla których ono jest przygotowane.

Kosmos nie jest próżnią, w której tylko słychać jakieś niezrozumiałe dźwięki pulsarów, to przestrzeń wypełniona chwałą świata niewidzialnego. To jest świat chrześcijańskiej nadziei i wiary.

Drugie pytanie: „Czy rozpoznam mojego…?”

A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu” (Łk 16,23-24).

Wierzę, że kiedy odchodzimy do wieczności, nie tracimy swej osobowości, będziemy rozpoznawalni. Będziemy osobami w domu Ojca inaczej, po co pyłkowi dom. Jeśli ktoś mówi, że jest inaczej, zajmuje się mitologią. Nie będziemy obciążeni smutkiem i żalem braku tych, których chcielibyśmy spotkać. To uczucie jest obce niebu. Tu na ziemi mamy być przejęci tym, by pozyskiwać dla Królestwa Bożego, a tam jest odpocznienie od dzieł naszych.

Z okazji 1 listopada można usłyszeć nieprawdopodobną ilość poglądów wywodzących się z wierzeń pogańskich, ale nie mających nic wspólnego z Biblią. Fantastyka teologiczna nie zmieni faktu, że wierzący:

Dlatego są przed tronem Bożym i służą mu we dnie i w nocy w świątyni jego, a Ten, który siedzi na tronie, osłoni ich obecnością swoją” (Obj 7,15).

Moje życie nie skończy się w powolnej jeździe karawanem, ale będzie trwać wiecznie.

Wywiad z Bogiem

Wywiad z Bogiem

Wywiad z Bogiem

Przeto teraz idź! Posyłam cię do faraona. Wyprowadź lud mój, synów izraelskich, z Egiptu (2 Moj 3,10).

Na to odezwał się Mojżesz i rzekł: A jeżeli nie uwierzą mi i nie usłuchają mnie, lecz powiedzą: Pan nie objawił się tobie?” (2 Moj 4,1).

Czy ktoś miał pomysł, by przeprowadzić z Bogiem wywiad? O co byśmy zapytali Boga? Ile z pytań zaczynałoby się od słowa „dlaczego” Sięgamy do zadawania pytania „dlaczego”, szczególnie gdy czujemy, że nasze życie weszło w fazę doświadczeń. Być może doświadczyliśmy jakiejś zmiany w zdrowiu, finansach, pracy? Chcielibyśmy z Nim o tym porozmawiać? Bywa, że Bóg zwraca naszą uwagę, przez wydarzenia, zbiegi okoliczności. Wiemy, że nie ma zbiegów okoliczności, to nie są przypadkowe wydarzenia. Bóg zwrócił na siebie uwagę Mojżesza, robiąc coś nietypowego. Zapalił krzew, a ten się nie spalał.

Historia w zaproponowanym tekście w swej konstrukcji brzmi jak wywiad z Bogiem. Mojżesz miał okazję przeprowadzić wywiad z Bogiem na temat niektórych zmian, które Bóg zaplanował. Mojżesz miał doświadczyć pewnych rzeczy, których się nie spodziewał, ani nie planował. Nie zapisał się na to, czego miał doświadczyć.

Mojżesz zrobił to, co zrobiłaby większość z nas, otrzymując zadanie niewykonalne – wymyśla wymówki. Poczekaj, nikt mnie nie uprzedził, to nie moje powołanie, jeszcze nie przeczytałem wszystkich instrukcji, potrzebuję więcej czasu! Mojżesz wszedł w tryb wywiadu.

Pytanie pierwsze – „Kim jestem?”

Być może innym sformułowaniem tego pytania byłoby: „Dlaczego ja?” Niektórzy z nas użyliby tej samej wymówki – Kim jestem? Próbowalibyśmy się usprawiedliwić, mówiąc, że nie jesteśmy wystarczająco przygotowani do tego zadania. To prawda, że jesteśmy niewystarczająco gotowi, ale tylko Bóg może nas przygotować. Po prostu pamiętajmy, że zawsze będziemy wystarczająco gotowi do zadania, do którego Bóg nas powołał, ponieważ On wie, kim jesteśmy.

Czy jest coś, co mógłbyś powiedzieć Bogu o sobie, czego On jeszcze nie wie? Mojżesz nie oczekiwał żadnej wielkiej zmiany. W wieku 80 lat wiedział, że doświadczył wystarczająco dużo zmian.

Wybór nie jest przypadkowy.

 

Pytanie drugie – „Co mam im powiedzieć?”

Bóg rozumie wszystkie obawy związane z robieniem czegoś, o co prosi! Mojżesz po prostu nie wie, czy nadaje się do tej misji ratunkowej, którą Bóg ma dla niego. Nie mając pewności co do wizji, postanowił przedłużyć wywiad z Bogiem. Kontynuuje – na wypadek, gdyby zgodził się pójść, aby uwolnić Izraelitów i gdyby zakwestionowali jego autorytet, chce wiedzieć, jak postępować. Muszę mieć odpowiedź lub plan awaryjny.

Tak powiesz synom izraelskim: Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was”.

Nie miało znaczenia, kim był Mojżesz. Ważne było to, kim jest Bóg.

Faraon miał zdecydowaną odpowiedź.

A faraon rzekł: Któż to jest Pan, bym miał słuchać głosu jego i wypuścić Izraela? Pana nie znam, a Izraela nie wypuszczę” (Ex 5,2).

Faraon miał okazję, poznać z Kim wszedł w konflikt.

 

Pytanie trzecie – „Co jeśli mi nie uwierzą?”

Mojżesz bał się porażki. Najwyraźniej pyta, jak udowodni wszystkim, że Bóg mu się ukazał, przemówił do niego i posłał. Mojżesz chciał dowodu, że był w obecności Boga. Co, jeśli powiedzą, że to mój prywatny pomysł?

Będę z tobą”.

Kiedy Bóg nas wzywa, to i wyposaża do wykonania zadania. Jezus dał swoim uczniom to samo zapewnienie, kiedy wezwał ich, aby poszli i uwalniali duchowych jeńców, głosząc Ewangelię. Powiedział im:

A oto Ja będę z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Mógł powiedzieć Bóg w inny sposób: „Po co się zamartwiasz?” „Zmierz się z tym”.

Jezus powiedział, że nie ma sensu martwić się o to, co przyniesie jutro – skoro każdy dzień ma wystarczająco dużo własnych problemów! Po co się martwisz? Bóg tam jest!

Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia” (Mt 6,34).

Strach przed porażką powstrzymuje nas od próbowania, ale tak jak Bóg dał Mojżeszowi przekonujący dowód, tak samo dał nam dowody niezbędne do przekonania ludzi – Słowo Boże.

Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe” (Rzym 10,17).

Pytanie czwarte – Poślij kogo innego!

A Mojżesz rzekł do Pana: Proszę, Panie, nie jestem ja mężem wymownym, nie byłem nim dawniej, nie jestem nim teraz, odkąd mówisz do sługi swego, jestem ciężkiej mowy i ciężkiego języka” (4,13).

Gdy Mojżeszowi skończyły się pytania, po prostu błyskotliwie spuentował:

Poślij kogoś innego, aby to zrobił, nie jestem zainteresowany”.

Bóg – w swojej cierpliwości – ciągle odpowiadał. Jego odpowiedź nadal brzmiała: „Jestem”.

Co, jeśli ludzie nie chcą zmian?

Co, jeśli nie poradzę sobie z presją?

Czy kiedykolwiek czuliście, że Bóg miesza w garnku wydarzeń w twoim życiu?

Nie jesteście sami. Dlaczego ja, a dlaczego nie on, ona? „A co z nim?”

Bóg nie jest poruszony wymówką Mojżesza. Zna tych, których powołuje i może zrekompensować niedociągnięcia każdego.

Przypomina mi to 4 chrześcijan: Każdego, Kogoś, Nikogo i Ktosia.

Było specjalne zadanie do wykonania.

Każdy został poproszony, aby to zrobił.

Każdy był pewien, że Ktoś to zrobi.

Każdy mógł to zrobić, ale Nikt tego nie zrobił.

Ktoś się z tego powodu zdenerwował, ponieważ to było zadanie Każdego.

Każdy myślał, że Każdy może to zrobić, ale Nikt nie zdawał sobie sprawy, że Każdy tego nie zrobi.

Skończyło się na tym, że Każdy obwinił Kogoś.

Żyjemy w społeczeństwie, które wierzy, że Bóg jest odległy, obojętny i nie chce angażować się w nasze życie, że jakoś to będzie. To nie jest Bóg z Biblii.

Czy chciałbyś mieć szansę porozmawiać z Bogiem o zmianach zachodzących w twoim życiu?

Bóg chciał zakomunikować Mojżeszowi, że ma kontrolę nad tym, co dzieje się z jego ludem. Jaki ma plan, w którym widzi Mojżesza, jako najlepszego wykonawcę.

Przeszłość Mojżesza usiłowała determinować przyszłość. Bóg przyszedł, aby to zmienić.

Może zastanawiasz się: „Dlaczego ja? Moje życie się pogmatwało”. Bóg mówi: „Dlaczego panikujesz? Mam wszystko pod kontrolą!”

A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani” (Rzym 8,28).

Co by się stało, gdyby Mojżesz nie posłuchał Boga i nie wrócił do Egiptu?

No cóż, Bóg i tak wyprowadziłby Swój lud, ponieważ Jego wola zostanie wypełniona, bez względu na to, czy wybraliśmy bycie jej częścią, czy nie.

Gdyby Bóg nigdy nie powołał nas do robienia rzeczy wykraczających poza naszą strefę komfortu, a nawet poza nasze własne możliwości, nie potrzebowalibyśmy wiary.

Niestety życie wzrokiem jest często o wiele łatwiejsze niż wiarą!