W one dni przyszedł Jan Chrzciciel, każąc na puszczy w ziemi Judzkiej, a mówiąc: pokutujcie; albowiem się przybliżyło królestwo niebieskie. (BG) Ew. Mateusza 3.1-2
Przeżywamy kolejny czas „gorączki” przedświątecznej. Ile ludzie potrafią zrobić, by coś zyskać? Ile gotowi zapłacić, by mieć? Przykładem jest organizowanie Black Friday, gigantyczne ilości nabywanych towarów oraz niestety kilka śmiertelnych przypadków ludzi zadeptanych przez biegnących na oślep klientów.
To jest stresujący czas roku dla wielu ludzi. Według Instytutów Zdrowia, czas przygotowań do pamiątki Narodzenia Jezusa jest czasem roku, kiedy odnotowuje się wyższą częstotliwość depresji i przyjęć na oddziały psychiatryczne. U podstaw tego stanu jest z punktu widzenia fizjologii, obniżona ilość światła słonecznego, ale też nierealistyczne oczekiwania, trudności finansowe i nadmierna komercjalizacja.
Żyjemy w stanie stałego oczekiwania, które niewątpliwie jest częścią życia. Przed narodzeniem Jezusa oczekiwano Mesjasza. Heroldem oczekiwania został z Bożego wyboru Jan Chrzciciel. Będziemy wspominać narodzenie Jezusa, a w naszym kraju ma ono bardzo bogatą tradycję niestety często niemającą nic wspólnego z ewangelicznym przekazem. Jan Chrzciciel był zwykłym człowiekiem. Jego zadaniem było przygotować drogę rozpoczynającemu służbę publiczną Jezusowi. Jan był ostatnim z proroków Starego Testamentu i tylko On miał przywilej wejrzenia w to, co inni mogli widzieć z daleka, jak przez mgłę.
Spotykamy Jana Chrzciciela zawsze w tym samym miejscu, w tym samym ubraniu i z tym samym przesłaniem: „Pokutujcie; albowiem się przybliżyło królestwo niebieskie”. Ubrany jak Eliasz, mówi jak Izajasz, staje w wodzie Jordanu, który oznaczał granicę między pustynią a ziemią obiecaną. Jan dostarcza pewnej ciągłości; jest pomostem z proroczą tradycją. Jan przyszedł powiedzieć wszystkim, że Jezus jest gałązką, która wyrasta z pnia Jessego. Jezus jest spełnieniem obietnicy Boga.
Rodzi się zatem stwierdzenie: jeśli chcesz spotkać Jezusa, musisz przejść obok Jana Chrzciciela.
Przypadł Janowi najtrudniejszy instrument w ewangelicznej orkiestrze, zagrać drugie skrzypce. Nie dlatego, że nie był wystarczająco dobry dla tego dzieła i tej misji, ale był bardzo dobry. Zwykle ludzi nie zadowala rola drugoplanowa. Właśnie dlatego nie znamy kaskaderów w filmach. Właśnie dlatego nie znamy rezerwowych muzyków w zespołach. Ludzie chcą być zauważani, ważni. W sytuacji Jana było inaczej. On wiedział, że miał ważną rolę, ale nie najważniejszą. Posłaniec nie jest ważniejszy niż wiadomość.
Jest coś nowego w wezwaniu Jana. Nie mówi: „Pokutujcie, to królestwo zbliży się”. Jan proklamuje nową rzeczywistość. Możemy wybrać, by być jej częścią, gotową albo nie. To jest czas, by pokutować. Większość myśli, że pokutować, to znaczy – bądź smutny. Pokuta to nie jest mandat od Boga. Pokuta jest prezentem, darem danym nam, kiedy Słowo Boga wchodzi do naszych serc.
Pokuta jest darem, w którym odnajdujemy Boże miłosierdzie. Jeśli komputer zawiesi się, nie trzeba zaraz płakać, ale najpierw zresetować. Jan, ale później też Jezus wzywa do zresetowania życia i wrócenia do Boga, ponieważ królestwo nieba się zbliżyło. Poselstwo, nawoływanie Jana przynosi nadzieję, Nowy dzień i światłość, która świeci dla wszystkich ludzi. Tak więc w tej codziennej gonitwie nie unikaj Jana. On ciągle w tym samym miejscu mówi te same rzeczy – Jezus Chrystus jest tutaj! Jana Chrzciciel przygotowuje świat dla Chrystusa. Poselstwem Jana jest spowodować, by spotkać żyjącego Boga. Jego celem nie było udzielić informacji, ale sprowokować zmianę w życiu jego słuchaczy.
Jezus ogłaszając Królestw Niebios, nie pytał: „co myślisz”, ale wprost powiada, „to jest droga dla każdego – nawróćcie się. Królestwo nieba jest blisko”. To już nie było coś, że „pewnego dnia”. To było teraz! Cisza była tak bardzo długa, ale teraz, Bóg wszedł na scenę. Jan ma przywilej to ogłosić.
Potrzebujemy zrezygnować z naszego własnego „królestwa”. Niektórzy usiłują przedefiniować grzech, by nie ranić uczuć. Zamiast wzywania ludzi do pokuty, do przyznania się, do grzesznego stanu, powiadają „nie jest tak źle, nie ranisz kogoś, Jezus kocha ciebie i nie chce zmusić ciebie albo spowodować w tobie jakąś traumę, albo sprawić, że będziesz smutny”. Słowo Boga jest prawdą i nie zmienia się. Możesz wziąć Biblię, przeredagować, zmniejszyć, przepisać pomijając niewygodne teksty, twarde, wymagające, ale to nie ma znaczenia. Słowo Boga się nie zmienia.
Większość ludzi usprawiedliwia swój styl życia, usprawiedliwiają ich myślenie i ich uczucie. Ludzie powiadają jak złe rzeczy dzieją się dzisiaj, ale 50 lat temu też to mówili. Jeśli zlekceważymy pokutę, jeśli zło akceptujemy, to nie denerwujmy się, kiedy nasze dzieci sprostają naszym oczekiwaniom?
Pokuta nie jest byłą rzeczą, przeszłością, ale to jest stan, w którym jesteśmy każdego dnia.
Pokutujcie tzn. dokonajcie zwrotu od czegoś ku czemuś. Pokuta jest rzeczywistością – sposobem życia, danym nam przez Samego Boga.
Prawdziwe nawrócenie polega na tym, że człowiek dokonuje takiego zwrotu, że stoi stale przed Bogiem.
Chrześcijaństwo nie jest czymś, co może zostać wybrane z bufetu religijnych opcji… Stajesz się jednak chrześcijaninem, kiedy czegoś, co Biblia nazywa „nawróceniem” doświadczasz. Boży plan osiągnął punkt kulminacyjny w Jezusie Chrystusie. Nadszedł czas by pokutować, zmienić swoje myśli i zapatrywania, wewnętrzne nastawienie, uwierzyć w Dobrą Nowinę, Ewangelię. Królestwo Boże nie jest czymś abstrakcyjnym, jest jawne w naszych sercach, jeśli w nich przebywa Król Królów i Pan Panów.
Takie jest moje oczekiwanie na wspominanie narodzenia Jezusa.
Pastor Senior
Grudzień 2019