„A gdy nadszedł dzień Zielonych Świąt, byli wszyscy razem na jednym miejscu.
I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym…” (Dz.2,1.4).
Wybrali górną izbę i w modlitwie czekali przez 10 dni na spełnienie obietnicy. Chrystus obiecał, a oni czekali. Wiedzieli, że coś się stanie i rozpoznają to. Nikt im nie mówił co będzie znakiem rozpoznawczym, ale wiedzieli. Poświęcili czas, by słuchać Boga i doczekali Pięćdziesiątnicy. Taka była atmosfera górnej izby.
Ich modlitwy nie stworzyły pięćdziesiątnicy.
Wylanie Ducha Św. ma w sobie nagłość i gwałtowność i jest powtarzalnym wydarzeniem w Biblii. Nie było podobnego w charakterze wydarzenia, ale to nie oznacza, że było tylko dla tej oczekującej grupy.
Jest przeżycie poza zbawieniem, które Biblia nazywa „przyjęciem” lub „wzięciem” Ducha Św.
Fenomen religijny zwany pentekostalizmem zwrócił uwagę teologów na fakt, że dotychczasowy podział chrześcijaństwa na katolicyzm i protestantyzm jest niewystarczający. Uznano zatem, że ruch zielonoświątkowy jest trzecim nurtem chrześcijaństwa. Ruch zielonoświątkowy można zaliczyć do radykalnego skrzydła reformacji.
W Jerozolimie zrobiło się gorąco, emocje ścierały się z rozsądkiem. Ap. Piotr podjął próbę uspokojenia zgromadzonego tłumu, odwołując się do proroctwa Joela przypominającego, że w ostateczne dni tak miało się stać. (Dz.2,17-21).
„I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, Że wyleję Ducha mego na wszelkie ciało I prorokować będą synowie wasi i córki wasze, I młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, A starcy wasi śnić będą sny;
Nawet i na sługi moje i służebnice moje Wyleję w owych dniach Ducha mego I prorokować będą” (Dz.2,17-18).
Zapowiedź, że są to dni ostateczne, mogła wywołać panikę. Jedni prosili o informacje co robić, by znaleźć się w wieczności, a inni mogli powiedzieć, idę użyć jeszcze świata skoro to już koniec.
Bóg sprawił zamieszanie.
Ono jednak nie było przeciw człowiekowi, a dla zbawienia i uświęcenia, udzielenia mocy ludziom wierzącym do przetrwania dni, które nadchodziły.
Dzieje Apostolskie są relacją jak Duch Św. wkroczył na terytorium zajęte przez dzieła diabelskie, aby je zniszczyć. Jednak najważniejszym tematem jest wzrastający kościół poprzez ludzi napełnionych mocą Ducha Św. i odwagą.
„Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni” (Dz.2,47).
Nie wspominamy przeżycia, które było doświadczeniem kilku zapaleńców, ale mówimy o fakcie, który miał wpływ na rozwój Kościoła. Przeżycie to stało się „impulsem Kościoła”, który skutecznie rósł i rośnie.
Jedną z cech błogosławieństwa wylania Ducha Św. była uniwersalność tego daru. Bóg nie postawił żadnego parkanu wokół obietnicy Ducha Św.
Chrześcijanin musi być świadomy potrzeby tego przeżycia. Przygoda z tym przeżyciem zaczyna się w 2 rozdziale Dziejów Apostolskich i trwa do dziś.
W dzień Pięćdziesiątnicy Boży głos został przetłumaczony na języki ognia. Uczniowie nie tylko słyszeli Pięćdziesiątnicę oni ją widzieli.
Niewłaściwe rozłożenie akcentów tego przeżycia skierowanych na rzeczy zewnętrzne może osłabiać najważniejszy wydźwięk tego przeżycia, jakim jest Bóg obecny w nas. To, co usłyszeli, zobaczyli i doświadczyli uczniowie i ludzie Jerozolimy, mieli zamienić na życie z Bogiem.
Pójście w Duchu Św. jest zawsze nową przygodą, indywidualną dla każdego z nas. Gdy doświadczamy tego przeżycia musimy je też podtrzymywać.
Niepodsycany ogień gaśnie.
Zbór będzie duchowy lub nudny, aktywny lub pasywny, jak Ty i ja będziemy zachwyceni Chrystusem, gdy twoją wdzięczność usłyszy w modlitwie nie tylko niebo.
Kościół nie może zdobyć świata i ludzi, jeśli nie usłyszy najpierw Bożego głosu.
Dary Ducha służą bardzo konkretnemu działaniu, a nie duchowej ekscytacji.
Dziś zadajemy sobie pytanie, który dzień naszego życia wstrząsnął naszym życiem, który był najważniejszy, co zmienił, co zradykalizował, jak w sposób praktyczny manifestuję moje przeżycie zbawienia, chrztu w wodzie i chrztu w Duchu Św.
Zbyt wielu ludzi marnuje czas i swój duchowy potencjał na przyglądanie się czy inni są pełni Ducha Św. zamiast dać dowód, że Duch Św. jest w ich życiu doświadczeniem, które zmieniło ich życie. Poszerzyło horyzont miłości, praktyki chrześcijańskiej, tolerancji, obdarzyło Darami i przynosi Jego owoce. Nie muszę obnosić się z tym przeżyciem. Ono we mnie funkcjonuje i każdego dnia poddaje moje życie kontroli Ducha Św.
Posiadacze darów Ducha zawsze mają na uwadze zbudowanie zboru, pierwszeństwo ewangelii i chwałę Pana.
W duchowym budowaniu dary Ducha Św. przedstawiają nieocenioną wartość. Dlatego módlmy się o nie i dajmy im potrzebną duchową swobodę.
Nigdy nasze budowanie nie będzie dobre, gdy do dyspozycji będziemy mieli tylko jedno narzędzie.
Boże dzieło nie może zakończyć się na fundamencie ani pozostać w stanie surowym. Celem darów nie jest powodowanie sensacji ani przyciąganie uwagi. Powinny one towarzyszyć zwiastowaniu Słowa, a same być wyraźnym znakiem, że Bóg nie jest niemym bożkiem.
Tak więc WEŹCIE Ducha Św. i obróćcie w praktyczną MOC zbawiającą, uzdrawiającą i bądźcie ŚWIADKAMI CHRYSTUSA.
Żyj dla Boga w ciele i w Duchu Św.
Bóg dał nam zadanie i nie musimy należeć do jednej z dziwnych kategorii chrześcijan:
1. Chrześcijanie gastronomiczni – nastawieni tylko na konsumpcję. Bóg dał nam zadanie – „powiedz im”.
2. Chrześcijanie kardiologiczni – nie mamy się wzruszać i łapać za serce, ale sprawić, by ożywcze tchnienie zmieniło nas.
3. Chrześcijanie pediatryczni – wysyłają dzieci do kościoła a sami obserwują.
Życzę każdemu by pamiątka zesłania Ducha Św. była codziennym doświadczenie a nie tylko wspomnieniem.