„Niech twoje serce nie zazdrości grzesznikom, lecz niech zawsze zabiega o bojaźń Pana, bo wtedy jest przed tobą przyszłość i twoja nadzieja nie zawiedzie” (Prz 23,17-18).
Cechą pierwszych chrześcijan była nadzieja, gorliwość i zapał. Nasza przyszłość jest w nadziei. Kościół Jezusa Chrystusa to Kościół nadziei.
Nadzieja nie jest matką głupich. Jest ona przypisana tym, którzy wierzą Chrystusowi. Człowiek jest w stanie znieść i zrobić wiele, jeśli wie, że to wszystko prowadzi do określonego celu. Życie ma sens, gdy wiem, co je wieńczy, gdy mam nadzieję.
Nadzieja to matka tych, którzy nie boją się rzucać myśli w daleką przyszłość.
Nie upadaj na duchu, a nadzieja zapuka do twych drzwi.
Bóg nie pozwolił, by ap. Paweł rozczarował się lub zniechęcił – „Biegu dokonałem…” napisał.
Przypuszczam, że wiemy, jak boli rozczarowanie. Przyjaciele nie dotrzymują słowa, małżeństwa kończą się rozwodem, nasze dzieci nie potrzebują nas, przedsiębiorstwo nas zwalnia, doktorzy nie mogą wyleczyć, nasze inwestowanie na giełdzie znika, marzenia roztrzaskane, najlepiej ułożone plany rozwiewają się, inni chrześcijanie czasem rozczarowują, rozczarowujemy siebie. Żyjemy w świecie rozczarowania i jeśli nie uporamy się z tym, to jesteśmy skazani, by być jutro bardziej sfrustrowani niż dzisiaj.
Rozczarowanie pojawia się w każdej dziedzinie życia, począwszy od polityki, finansów, gospodarki, na religii czy sprawach duchowych skończywszy.
Każda z wymienionych dziedzin niesie dziś ogromne rozczarowanie, a uzewnętrznienie tego rozczarowania ma swoje odbicie na ulicach, w szpitalach. Niespełnione oczekiwania zaowocowały totalnym chaosem, złością i agresją. Odpowiedź wydaje się banalna, lakoniczna, zbyt prymitywna by była potraktowana poważnie.
Problem tkwi w człowieku i tu należy szukać rozwiązania. Kryzysy i rozczarowania nie ominęły kościoła, życia duchowego, naszych relacji z Bogiem.
Z różnych stron możemy słyszeć pytania: „Co się stało? Dlaczego nie jest dobrze?” Jak zmierzyć się z przyszłością? Niech posłuży nam przykład z księgi Ezdrasza.
Wygnańcy powrócili do Izraela; ale Świątynia była zniszczona, Arka Przymierza zaginęła, ołtarz w rozsypce, a na miejscu świętym pole gruzu. Zdruzgotani i rozczarowani stanęli w miejscu dawnej chwały. Czy jest jakaś jeszcze nadzieja na przyszłość, pytali? W którym miejscu ją ulokować, jakie mieć oczekiwania?
Roberta Louis Stevenson napisał epitafium: „Tutaj leży ktoś, kto miał dobre intencje, próbował mało i zawiódł bardzo”.
Niewłaściwe oczekiwania prowadzą do rozczarowania, a rozczarowanie prowadzi do rozpaczy.
Chcę powiedzieć, że my lokujemy nasze oczekiwania w Chrystusie, a On się nie zmienił. Jego karta identyfikacyjna nie została podrobiona przez diabła. Jezus ciągle zbawia, uwalnia, przebacza, uzdrawia, daje pokój. Chcemy temu dać świadectwo.
Ewangelia nie została zamieniona na kryminał lub horror. Ewangelia to wiadomości z frontu, gdzie toczy się walka o życie grzesznika, aby doświadczył zbawienia i życia wiecznego.
Przyglądając się chrześcijaństwu, mogę powiedzieć, że ludzie wykonują na ogół „właściwe rzeczy”, lecz mimo to jak gdyby znajdują się na bieżni treningowej. Niby są aktywni, biegną, ale tak naprawdę nie posuwają się do przodu.
Wielu wierzących rozpaczliwie usiłuje znaleźć owo brakujące ogniwo, dzięki któremu ich chrześcijańskie życie nabrałoby sensu. Biorą udział w licznych seminariach, sięgają po nagrania z poradami i po kolejne książki. Nasze pokolenie ma do dyspozycji znacznie więcej fachowych, chrześcijańskich źródeł wiedzy niż ludzie kiedykolwiek w przeszłości.
Autorzy, wykładowcy radzą, jak prowadzić chrześcijańską firmę, jak wzrastać, jak wychowywać, jak być prawidłowo zakochanym, nawet jak przygotować chrześcijański obiad.
Pewien człowiek zapytał: „Czy wy, chrześcijanie, nie potraficie sami już nic zrobić?”
Dysponując tymi wszystkimi źródłami typu „jak coś zrobić”, nie możemy zapomnieć, jak żyć.
W życiu z Bogiem nie chodzi o zaliczenie testu wytrzymałości, posiadania odporności fizycznej. Objawia się to zaliczaniem kursów duchowych, konferencji, zjazdów i zlotów, setkami wysłuchanych wykładów i przeczytanych książek. Nie znaczy to, że nie mamy czytać dobrej literatury czy słuchać dobrych wykładów.
Żadna ilość czynności – choćby wykonywanych z prawdziwym przekonaniem nie zastąpi osobistej relacji z Bogiem, obecności Chrystusa w nas.
Dlatego warto postąpić jak Izraelici.
Odśwież ołtarz.
Izraelici odbudowali ołtarz. Dlaczego? Podczas lat spędzonych w Babilonie, ludzie nie mieli żadnego ołtarza, a ich nieposłuszeństwo rozbiło ich relację z Bogiem.
Czasami okoliczności życia tak pokonały nas, że potrzebujemy świeżego początku. Czasami czujemy, że nadzieja nas opuściła. I w takich momentach musimy coś zrobić, musimy wrócić do ołtarza. Dla chrześcijan oznacza to wracanie do krzyża Jezusa Chrystusa. Potrzebujemy odnowienia, które pochodzi z krzyża Jezusa Chrystus. Potrzebujemy tego każdego dnia.
Ponownie powróciła ich relacja z Bogiem. Izraelici po powrocie z niewoli stanęli na polu gruzu, wśród rumowiska. Nic nie przypominało świątyni.
Kiedy dosięga cię frustracja, co robisz?
Wracasz do podstaw, czytasz instrukcję obsługi, by nie popełnić tych samych błędów? Właśnie to zrobili Izraelici. Pomimo przeszkód, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, pracowali, by posprzątać zaniedbania.
Ktoś musi wytrzeć podłogę. Ktoś musi zamieść śmieci. Ktoś musi otworzyć biuro. Ktoś musi zwrócić się do światła. Ktoś musi zapłacić rachunki. Ktoś musi zrobić plany lekcji. Ktoś musi widzieć pacjentów. Ktoś musi…
Nie pozwól Twojemu zniechęcaniu trzymać Cię od czegoś, co wiesz, że musisz zrobić. Jeśli nie możesz podjąć się dużych zobowiązań, trzymaj się małych. Jeśli nie widzisz dziesięciu kroków w przyszłość, to trzymaj się dwóch lub trzech. Zrób jeden, ale przed siebie w przyszłość.
John Makswel powiedział, „Najmniejszy czyn posłuszeństwa jest lepszy, niż największy zamiar”.
Lepiej zrobić jeden krok niż śnić o wielkiej wyprawie. Zrób coś dla chwały Boga. Izraelici odbudowali ołtarz i odnowili, odświeżyli swoją relację z Bogiem. Postanowili chwalić Pana.
„I zanucili pieśń pochwalną i dziękczynną Panu, że jest dobry i że jego łaska nad Izraelem trwa na wieki. Także cały lud wznosił głośne okrzyki radości, chwaląc Pana za to, że został położony fundament świątyni Pana” (Ezdr 3,11).
Kiedy zaśpiewali, oświadczyli, „On jest dobry”. Oni dali Bogu chwałę.
To jest wielki postęp w duchowym życiu, jeśli możesz chwalić Pana, kiedy rzeczy nie idą dobrze lub źle, kiedy wszystko dalekie jest od doskonałości. To wielka rzecz, by być w stanie, patrząc na życie, powiedzieć: „nie żałuję, Bóg jest nadal dobry”.
Ile duchowych wraków już chodzi po ziemi, bo obrazili się na Boga.
Młodzi i starsi potrzebują siebie.
Młodzi uradowali się, ponieważ Babilon był wszystkim, co znali. Oni nigdy nie widzieli świątyni Salomona, nie znali jej chwały i nie doświadczyli jej zniszczenia. Wszystkie wiadomości mieli od przyjaciół i rodziców. Starsze pokolenie opowiedziało im opowieści wspaniałych dawnych dni. Kiedy zobaczyli podwaliny pod świątynię, dla nich była to zdumiewająca odpowiedź na modlitwy. Oni nie widzieli powodu, by płakać, to był czas, by świętować dobroć Pana.
Nie powinniśmy być nadmiernie niewyrozumiali dla starszych ludzi. Oni zapamiętali, jak dobre rzeczy były związane z pamięcią o świetności ich ludu i co stracili przez nieposłuszeństwo. Przekazali lekcje gorzkiego doświadczenia.
To jest nadal ważne i dzisiaj. Młodzi potrzebują starszych, by przypominać im o przeszłości. Starsi potrzebują młodych, by być zachęconymi przyszłością.
Nie ma żadnych skrótów do duchowej dojrzałości. Nie rozpaczaj. Z małych żołędzi wyrastają potężne dęby. Nie pozwalaj, by Twoją przyszłość definiowała tylko rozczarowująca przeszłość. Złóż Twoje rozczarowanie u stóp krzyża.
Nasze życie nie polega na udawaniu zadowolonych chrześcijan.
To życie może być prawdziwe! Wszystko, co trzeba to patrzeć z nadzieją w przyszłość, wrócić do krzyża.
Jedna z elementów nadziei brzmi – „następnym razem”.
W Chrystusie jest szczęśliwe zakończenie. Chrystus będzie wygrywał i życie będzie wygrywało. Pokój będzie wygrywał. Miłość będzie wygrywała, ponieważ Bóg będzie wygrywał.
Dziś potrzebujemy nadziei, nie dziecinnej, z bajki, ale dojrzałej, że Bóg jest z nami i trzyma nas, kiedy tracimy nadzieję.
To jest nadzieja, którą on oferuje: będę z Tobą, kiedy ludzka nadzieja zawodzi.
Czasami sądzimy, że ta ostatnia nadzieja zawiodła, że Bóg zostawił nas, opuścił, poszedł na urlop. On pracuje, dał nadzieję i Jezus zmartwychwstał.
Jeśli zastanawiasz się, czy Twoje małżeństwo przetrwa, trzymaj się nadziei.
Jeśli martwisz się o swoje dzieci, trzymaj się nadziei.
Jeśli jesteś samotny i potrzebujesz przyjaciela, trzymaj się nadziei. Jeśli boisz się śmierci, trzymaj się nadziei.
Wierzę, że Bóg utrzymuje nadzieję przy życiu w nas. Miej nadzieję i odnów swą relację z Bogiem.