Koło fortuny

Koło fortuny

„To, co było, znów się wydarzy, a ludzie będą robić to samo, co już kiedyś robili. Nic nowego pod słońcem! Choćby mówiono o czymś: Patrzcie! Coś nowego! To przecież było to już w czasach, które minęły” (Kzn 1,9-10).

Spędzę więcej czasu z moimi dziećmi, skończę prace dorywcze, stanę się bardziej produktywny w mojej pracy, zaangażuję się bardziej w kościele, odchudzę się, będę wierniejszy w moim codziennym chrześcijańskim życiu. Każdy z nas podejmuje jakieś decyzje, chociaż większość tych decyzji była z założenia tylko obietnicą.

Dlaczego podejmujemy takie decyzje?

Przypuszczam, że robimy je, ponieważ chcielibyśmy widzieć jakieś zmiany. Chcielibyśmy mieć pewną ilość nowości, chcemy mieć nadzieję, że jakościowo czas przed nami będzie inny. Dziś jest tak samo, jak wczoraj; w tym tygodniu to samo jak w zeszłym. Czy czujesz się złapany w pułapkę tego cyklu, który wydaje się nigdy nie zmieniać?
Salomon stwierdził, mimo iż rzeczy wydawały się zmieniać, nie było różnicy. Stwierdził, że szukać nowych rzeczy jest daremnym usiłowaniem. Ogłosił: to jest „marność”.

Czasem nasze życie wydaje się tkwić w martwym punkcie. Biegniemy jakby nie w porę. Bieg kończy się tam, gdzie się zaczął. Wczoraj jest naszym nadzorcą. Przeszłość może związać nas, może uwięzić. Są ludzie, którzy żyją w przeszłości i przeszłością. Nie oznacza to, że jest coś niewłaściwego z naszą pamięcią. Powracanie do naszych niepowodzeń, lęków, zranień, to są rzeczy, którym powinniśmy pozwolić pójść z czasem. Dobra pamięć jest nadzwyczaj wartościowa. Przeszłość ukształtowała nas. Z powodu naszych doświadczeń w przeszłości, nasz charakter został ukształtowany. Przeszłość jest obecna z nami w każdym momencie.

Przeszłość przeszła, ale jutro jest w rękach Boga.

Nikt z nas nie ma gwarancji jutra, ale nie znaczy to, że nie myślimy o przyszłości. Powinniśmy myśleć realistycznie o przyszłości, jeśli mamy żyć skutecznie w teraźniejszości. Przyszłość może dać nadzieję, że kolejne dni będą lepsze.
Spotykałem ludzi, którzy żyją przyszłością. Oni będą robili wielkie rzeczy, kiedy będą mieli czas. Zrobią później, jutro, następnego tygodnia, następnego miesiąca, pewnego dnia. Większość z nas pragnie prawdziwej transformacji, co najmniej w jakimś obszarze naszego życia. Próbowaliśmy zmienić się i zawiedliśmy.

Jest nadzieja, ponieważ nasza nadzieja jest w Bogu. Kiedy wprowadzasz Boga w ten obszar, wtedy wszystko jest możliwe. Spójrzmy przede wszystkim, co się nie zmienia i co może się zmienić.

Nic nowego.

Powiedzenie „czas biegnie nieubłaganie” jest prawdziwe. Nie możemy nic zrobić, by zmienić ten fakt. Jednakże możemy wybrać: nie zrobić niczego albo wykorzystać zmieniający się czas. Sekunda za sekundą przechodzi w minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata. Marsz czasu jest nieuchronny. Czas może być też zwodniczy. Zawsze jesteśmy zaskoczeni, jak szybko coś minęło. Pomyślmy o minionym roku, to zaledwie rok. Faktycznie, to wydaje się, jak gdyby dopiero wczoraj zaczynaliśmy rok. Jednak dzisiaj, to jest przeszłość.

Kiedy byliśmy młodzi, myśleliśmy, że będziemy żyli zawsze. Kiedy jest się dzieckiem, myślimy, jak cudownie byłoby już być nastolatkiem. Wydawało się, że nigdy nie dojdziemy do tego magicznego wieku kilkunastu lat. Następny cel, mieć osiemnaście lat, bo wtedy można już dostać prawo jazdy. Myślisz, że ten dzień nigdy nie przyjedzie, ale przychodzi. Następny cel dwadzieścia pięć lat, ponieważ stawki ubezpieczeniowe na samochód będą niższe. Trzydzieści lat jest taką liczbą budzącą zaufanie. Ludzie myślą, że można ci już zaufać. Interesującą prawdą wzdłuż tej drogi jest, że lata zaczęły dużo szybciej biec, niż gdy się miało pięć lat.

Spoglądamy za siebie, co powiemy? Co zrobiliśmy z naszym życiem? Biblia uczy o odkupywaniu czasu, ale czy w to wierzymy?
„Uważajcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jak niemądrzy, ale jak mądrzy. Wykorzystujcie czas, bo dni są złe” (Ef 5,15-16).

Marsz czasu.

Księga Kaznodziei czasem bywa nazywana „traktatem o iluzji życia”. Inaczej mówiąc, życie jest pustką i to nie ma znaczenia, jak bardzo pracujesz.

Salomon mówi: „Jaki pożytek ma człowiek z całego swojego trudu, który znosi pod słońcem?”

Salomon opisał życie w bardzo pesymistycznych barwach, jako jałowy cykl wydarzeń, w niekończącym się powtarzaniu. I w pewnym sensie ma rację. Słońce wschodzi i zachodzi, pory roku mijają, lata biegną, cywilizacje powstają i upadają.

Możesz powiedzieć, „naiwne stwierdzenie”. Oczywiście są nowe rzeczy. Tylko popatrzmy na miniony wiek: mamy samoloty, radia i telewizory, pralki i zmywarki, kuchenki mikrofalowe i samochody, satelity, wahadłowce i telefony komórkowe.

Co Salomon miał na myśli, kiedy mówi: „nie ma niczego nowego pod słońcem?” Czy on się mylił? Nie sądzę, on miał na myśli życie i monotonię życia.

Czy gotujesz jedzenie w dziesięć minut w kuchence mikrofalowej albo w trzydzieści minut na ognisku jest bez znaczenia, nadal musisz jeść. Czy śpisz w jaskini, czy na łóżku wodnym, nadal musisz spać. Czy rzeźbisz słowa na kamiennej tablicy albo piszesz je w edytorze tekstów, ale piszesz. Postęp technologiczny nie zmienił nas. Czy żyjemy w ziemiankach, szałasach, domach z cegły nie robi to wielkiej różnicy. Czy pracujemy na brudnej ulicy, czy Wall Street, nie zmieniło to serca człowieka.

Pragnienia człowieka nie zmieniają się, a życie zawsze jest to samo.

Upadek komunizmu, zburzenie muru berlińskiego, nie zburzyło murów w ludzkich sercach. Okoliczności naprawdę nie zmieniają nas. Demokracja nie jest odpowiedzią dla chciwości, zawiści, samolubstwa, dumy, egoizmu, nienawiści, żądzy i wielu innych problemów. Coś, co teraz widzimy, będziemy widzieli znów. Nie ma niczego nowego pod słońcem.

Popatrzmy na teraźniejszość z perspektywy Boga. Musimy przeciwstawić Słowo Boga wnioskowi Salomona. Jezus przyszedł na ziemię, by stanowić różnicę. On przyszedł dać nam obfite życie. W Chrystusie Bóg może sprawić, że wszystkie rzeczy są nowe.
Czy okoliczności mogą zrobić różnicę w Twoim życiu? Wielu ludzi w to wierzy. Jeśli tylko oni mogliby mieć nową sytuację w pracy albo lepszą pensję. Jeśli tylko jakaś zewnętrzna okoliczność mogłaby być zmieniona, wtedy wszystkie ich problemy byłyby rozwiązane, tak myślą. Niestety to nie jest prawdziwe. Okoliczności mogą zmienić się, ale podstawowe problemy pozostają. Okoliczności nie są najważniejsze, one są wtórne.

Szczęście nie zamieszkuje w naszych okolicznościach.

Szczęście pochodzi od Boga, w nastawieniu serca do Boga. Okoliczności mogą zmienić się, ale jeśli przez miłość Boga mamy nowe serce, nowy umysł, niebiańską perspektywę, wtedy nawet nasze okoliczności będą lepsze.

„Dlatego, jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, przeminęło, a nastało nowe” (2 Kor 5,17).

Kiedy przychodzisz do Jezusa Chrystusa, zaczyna się postępująca zmiana.

Prawdziwym pytaniem nie są okoliczności, ale relacja z Bogiem.

Dzisiaj jest wszystkim, co mamy. Żyjemy w teraźniejszości. Przeszłość minęła, przyszłość może nigdy nie nadejść, dzisiaj jest tutaj. Jak teraz żyjesz? Czy żyjesz w przeszłości albo przyszłości? Są tam rzeczy, które odkładasz do jutra, które powinieneś robić dzisiaj?
Dziękuj Bogu za przeszłość. Dziękuj Bogu za jakąkolwiek przyszłość, ale żyj teraz z Bogiem. To jest jedyny czas, który masz.
Twoje i moje życie to nie jest koło fortuny, to życie błogosławione przez Boga. To życie oparte nie na iluzji i powtórce tego, co inni już sprawdzili, ale osobiste doświadczenie w Chrystusie.

Zawsze można wybrać, ale na początku jest DECYZJA.

Rok łaski czy dzień pomsty?

Rok łaski czy dzień pomsty?

Duch Wszechmocnego, Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym ogłosił rok łaski Pana i dzień pomsty naszego Boga, abym pocieszył wszystkich zasmuconych” (Iz 61,1-2).

  Tragiczne zdarzenia, o jakich słyszymy, skłaniają do refleksji. Jesteśmy poruszeni, przeżywamy ból psychiczny, współczując dotkniętym ludziom dramatem wojny. Obok dzieją się też ciche dramaty, o których wspomina się w biegu. Stajemy przy obłożnie chorych i bezradnie myślimy, jak niewiele możemy pomóc. Jakiś czas będą stawiane pytania, aż oswoimy się i życie potoczy się dalej.

Chcielibyśmy na wiele znaków zapytania otrzymać bardzo jasną odpowiedź. Czy Bóg rozumie nas i nasze zmęczenie, nasze cierpienie, nasz niepokój? Szukamy wsparcia w wierze, miłości, nadziei, jaką pokładamy w Bogu. Nie potrafię wyjaśnić wielu rzeczy. Świat żąda wyjaśnienia bólu i cierpień. Dlaczego Bóg pozwala? Bóg nie musi odpowiadać na wszystkie pytania.

Nie zamierzam dać jednoznacznej odpowiedzi i jedynej na pytania „dlaczego”. Chcę jednak patrzeć przez pryzmat Biblii na nadchodzącą przyszłość.

Cytowany werset z księgi Izajasza to ciepły, pocieszający, dobry tekst, gdy zadajemy sobie pytanie, jaki będzie ten rok? Pełna nadziei i otuchy perspektywa, „rok łaski Pana”. Jest coś właściwego w tym, by uchwycić się tego biblijnego tekstu.

Jezus Chrystus narodził się, by to prorocze słowo w Jego misji na ziemi się realizowało.

Weszliśmy w kolejny rok i patrzymy z nadzieją w przyszłość, widząc w oddali rok Łaski Pana. Nie myślimy, co może zdarzyć się bolesnego, ale oczekujemy rzeczy dobrych. Cytowany werset ma dalszą część: „abym ogłosił rok łaski Pana i dzień pomsty naszego Boga”. Zwykle prześlizgujemy się nad tą częścią wersetu. Może prowadzić to do postawy: „Bóg jest miłością, żyjmy własnym życiem, mamy rok łaski, wszystko będzie dobrze, gdy stanie się niedobrze wtedy mamy mnóstwo pytań, dlaczego?”.

Bóg nie tylko jest miłością, ale i sprawiedliwością. Nie jest Bogiem mściwym, ale prawym. Tu znajduje się jedna z odpowiedzi, dlaczego coś się dzieje.

Świat nie może obarczać winą Boga, gdy odrzuca Ewangelię. Następstwem jest Boży sąd nad grzechem. Przyczyna jest jasna; zbieramy to, co zasiewamy.

Kiedy świat woła: gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Odpowiadam: płacze nad tym, co robią ludzie” (D.Wilkerson).

Bóg ogłosił w Jezusie dobrą nowinę, łaskę trwającą do dziś, ale trwanie w grzechu, życie bez Boga, znajdzie swoje odbicie w osądzie.

Świat oszalał na punkcie grzechu. To właśnie miłość Boża upomina się przez wydarzenia, bo On nie chce śmierci grzesznika, ale nikogo nie przymusza do Królestwa Bożego. Życie wskazuje, że nie na długo ludziom starczają punkty otrzeźwienia.

Dziś mamy do czynienia z nową denominacją, która zdobywa najwięcej zwolenników pod nazwą: „też chrześcijanin” – małżeństwo z rozsądku.

Być może niektórzy powiedzą: „Wszystko się zmieni, kiedy umrę”. Śmierć niczego nie zmienia. Jeśli umrzesz jako chrześcijanin z nazwy, takim też okażesz się w dniu sądu.

Możesz twierdzić: „Bóg jest miłością”, ale również Bogiem sprawiedliwości i prawości.

Czy wypełnia nas żarliwość dla Chrystusa? Czy tęsknisz i pragniesz większej zażyłości z Nim? Wyznajesz swoją miłość dla Niego?

Niektórzy chcą tylko na tyle Jezusa, aby uniknąć sądu. Zagłębiać się w Biblię, owszem, ale niezbyt głęboko. Obawiają się zbyt często modlić, bo Duch Święty może postawić im wymagania, a nie chcą zmieniać swojego stylu życia radykalnie.

Wolą ewangelię, która mówi tylko o łasce, miłości i przebaczeniu – miłościwy rok łaski.

Pragnieniem naszym jednak powinno być: „Panie, nie chcę jedynie Twojego imienia. Pragnę Cię przez cały czas. Moje serce wyrywa się do Ciebie”. Chrystus zapewnia:

Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!” (Mr 13,31.37).

Ci, którzy spędzają czas z Jezusem, są przygotowywani na nadchodzące dni. Chociaż świat ogarnia panika, ci wierzący nie tracą pokoju. Pewni swojej tożsamości w Chrystusie. W nadchodzących dniach ważne będzie, aby mieć tę pewność. Kiedy przychodzi kryzys, nie ma czasu na budowanie się w modlitwie i wierze. Ludzie o letnich i zimnych sercach zaczną nagle biegać dookoła, próbując rozpaczliwie nadrobić utracony czas. Przypomnijmy sobie, gdy nas dosięga tylko przeziębienie czy tak bardzo mamy ochotę na lekturę Biblii, na budowanie życia duchowego?

Niechaj i o Tobie mówią:

Ten mężczyzna, ta kobieta jest z Jezusem i oby nikt nie był w stanie temu zaprzeczyć”.

Biblia mówi, że będzie słychać jeszcze jedno wezwanie:

Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się” (Łk 21,26).

W głębi serca czujemy, że ludzkość doszła do punktu krytycznego. Potrzebna jest jakaś interwencja z wysokości. Kiedy nadejdzie ta chwila, nie będziemy mieli czasu, by ukształtować Chrystusowy charakter w naszych duszach. Nie będziemy mieli czasu na zgromadzenie duchowych zasobów. Wszyscy, którzy chcieli mieć jedynie Jego imię, ale nie Jego miłość – zostaną pominięci.

Ciągle jest jeszcze czas. Drzwi są nadal otwarte, a największym pragnieniem Pana jest mieć nas na uczcie weselnej.

Uczyńmy Jezusa centralnym punktem swojego życia.

Powracając do zasadniczego pytania „dlaczego”, Bóg powiada, dosyć masz, gdy masz moją łaskę, miłościwy rok i czas.

Bóg w sytuacji Pawła nie spełnił jego prośby o zakończenie cierpień. Nie usunął ciernia. Bóg dał jednak Pawłowi coś dużo lepszego. Objawił mu, w jaki sposób może przez doświadczenie przejść:

Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją…” (2 Kor 12,9).

Bóg nie jest nam winny wyjaśnienia naszych cierpień. Będziemy mieć całą wieczność na zadawanie pytań. Zrozumiemy, że wszystko było częścią planu Ojca, który wiedział, czego trzeba, abyśmy pozostali czujni, gotowi rozwijać się w Nim.

Przed nami rok łaski i pocieszania zasmuconych.